Ks. Jacek Stryczek jest przekonany, że chrześcijanin powinien być bogaty. W dowód tego twierdzenia przypomina przypowieść o talentach, która uczy nas, że skoro człowiek potrafi sobie poradzić z drobnymi sprawami, czyli własnie pieniędzmi, to będzie wierny także w wielkich sprawach, może więc zarządzać w Kościele. 

Ale jest także przypowieść o tym, że wielbłądowi łatwiej będzie przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do nieba. Zdaniem inicjatora "Szlachetnej Paczki", przypowieść ta "traktuje o tym, że pieniądze stanowią olbrzymią pokusę, by budować swoją tożsamość nie przez to kim się jest, ale przez to co się posiada". 

Kapłan przekonuje: "Bogacenie się jako przygotowanie do pełnienia odpowiednich roli w Królestwie Niebieskim". Są jednak pewne zasady, którymi powinni się kierować chrześcijanie w stosunku do pieniędzy. Przede wszystkim, jeśli kierują część swoich funduszy na pomoc potrzebującym, to nie powinien ich satysfakcjonować sam fakt takiego pomagania. Ks. Stryczkek podkreśla, że ta pomoc ma być efektywna. "Bardzo wiele pomocy w Polsce demoralizuje a nie pomaga" - ubolewa duchowny. 

Organizator "Szlachetnej Paczki" nie uznaje pojęcia "chrześcijański biznesman", bo takie samo prawo obowiązuje wszystkich. Katolik-biznesman nie może uważać, że jest w gorszej sytuacji niż inni, bo oni nie przestrzegają zasad, a on tak. "Kiedy służby złapią kogoś na łamaniu prawa, to będzie za to odpowiadał niezależnie od wyznania. Chrześcijanin może być lekarzem, może być ministrem czy biznesmenem, ale nie ma chrześcijańskich lekarzy, ministrów ani biznesmenów" - komentuje kapłan. Całość rozmowy czytaj TUTAJ

MaR/Biztok.pl