Marta Brzezińska: W książce „Chodzi mi tylko o prawdę” pisze Ksiądz, że nie wierzy w zamach na Lecha Kaczyńskiego. Dlaczego?

 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Od katastrofy minęły dwa lata a my nie mamy dowodu ani to, że to był zamach, ani na to, że takiego zamachu nie było. Źle się stało, że komisje, które były powołane, zarówno polska, jak i rosyjska, na dobrą sprawę wyjaśniły niewiele. Dziś nikt nie może powiedzieć, że na pewno to był zamach. Ale także, że na pewno to nie był zamach. Myślę, że taki chaos informacyjny, jaki w tej chwili mamy i coraz bardziej fantastyczne teorie rozmywają ten problem. Szkoda, że polski rząd nie powołał międzynarodowej komisji, która wyjaśniłaby czy to był zamach, czy też nie. Teraz jest chaos.

 

Mówienie o zamachu dzieli Polaków? Wpływa Księdza zdaniem na rozbijanie tej atmosfery, która tuż po katastrofie w jakiś sposób zjednoczyła naród?

 

Jestem ogromnie zdegustowany tym, co się dzieje wokół sprawy katastrofy. Straciłem w niej dziewięcioro bliskich moich przyjaciół i dla mnie ważna jest pamięć o tych osobach. Dlatego dziś wezmę udział we mszy świętej w Grodzisku Mazowieckim za duszę śp. Janusza Krupskiego, mojego przyjaciela. Ważne jest dla mnie, by mówić o tym, kim były osoby, które zginęły pod Smoleńskiem. Oni przecież nie mieli jednakowych poglądów, reprezentowali różne opcje. I co trzeba podkreślić – byli na służbie. Nie lecieli do Katynia dla własnej przyjemności czy korzyści politycznych, ale by upamiętnić oficerów i przedstawicieli polskiej inteligencji wymordowanych z rozkazu Stalina. Moim zdaniem, powinno się podkreślać przede wszystkim te elementy – wartość tych ludzi, ich poświęcenie, służbę oraz to, że ten lot był przygotowany fatalnie. W historii współczesnej całego świata nie ma drugiego takiego przypadku, że zginęła cała elita państwa, całe dowództwo sił zbrojnych. To jest nie do pomyślenia. Dlatego trzeba pokazywać co się stało w Smoleńsku, ale ja nie mogę powiedzieć, że wierzę w zamach, albo nie wierzę, bo to nie jest przedmiotem wiary, nie jest dogmatem. To powinno być empirycznie sprawdzone i udowodnione. Niestety, po dwóch latach od katastrofy mamy w głowach niesamowity mętlik, tyle wątpliwości i znaków zapytania, że każdy sobie może wyciągać dowolne wnioski. I to nie jest dobre.

 

Mówi Ksiądz o potrzebie upamiętnienia ofiar. Czy to, że dziś obchody rocznicy są podzielone na te państwowe i te zorganizowane przez PiS jest w porządku?

 

Przy obecnym stopniu emocji i podziałów politycznych niemożliwe są moim zdaniem wspólne obchody. Już sama 70. rocznica zbrodni katyńskiej była podzielona, osobno na zaproszenie Putina poleciał premier, a prezydent trzy dni później. Już to pokazywało, jak straszne są podziały w polskim społeczeństwie. Oczywiście, trzeba się różnić politycznie, ale powinno się przynajmniej spróbować pewne wydarzenia, tak jak rocznica zbrodni katyńskiej czy tragedii smoleńskiej, jednak obchodzić wspólnie, niezależnie od tego, kto jest prezydentem, premierem, etc. Ponad podziałami. Dziś, w roku 2012 nie wierzę, żeby to kiedykolwiek było możliwe. Katastrofa jest moim zdaniem wykorzystywana przez polityków wszystkich opcji, nie ma takiej partii, która nie „grałaby” Smoleńskiem dla własnych celów. Wybrałem dziś uroczystości w Grodzisku Mazowieckiem, bo ważne jest dla mnie uczczenie pamięci ofiar, modlitwa za nie i spotkanie z ich rodzinami, a nie wiece polityczne czy urzędowe oficjałki – ani w jednym, ani a w drugim nie ma ducha.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska