Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Jak Ksiądz mógłby odnieść się do wczorajszych wydarzeń w Kościele pw. św. Anny?

Ks. dr Jan Sikorski: My, ludzie wierzący stoimy na stanowisku, że Pan Bóg jest Stwórcą świata i człowieka. Stwarza każdego z nas osobno. Wszyscy mamy własną historię życia oraz wyposażenie wewnętrzne. Nauka to potwierdza, pokazuje, że nie ma na świecie dwójki ludzi o identycznym materiale DNA. Każde życie jest jedyne i niepowtarzalne. Niezależnie od tego, czy człowiek znajdzie się na Syberii, czy na Antarktydzie, czy ma lat 18, 80 czy też dopiero kilka dni, wciąż pozostaje właśnie człowiekiem. Jako dzieło Boże ma więc prawo do życia. Kościół broniłby również manifestantów, którzy znaleźli się na wspomnianej mszy świętej, mimo znajomości stanowiska Episkopatu w kwestii ochrony życia poczętego; a także „przypadkowych” dziennikarzy, którzy tę manifestację sfilmowali, jeżeli znaleźliby się oni w niebezpieczeństwie. Każdy człowiek zasługuje na to, by bronić jego życia. Świętym i podstawowym obowiązkiem Kościoła na całym świecie jest obrona życia, bo do tego został powołany w Imię Boże. Historia doskonale zna przypadki, gdy do oceny wartości ludzkiego życia wchodziły kwestie emocjonalne, utylitarne, przewidywanie przyszłych losów danego człowieka. Chodzi tu chociażby o starożytną Spartę, gdzie mordowano po urodzeniu niemowlęta słabe i chore, „mniej przydatne”. Warto jednak zauważyć, że cywilizacje, w których zdarzały się takie przypadki, wkrótce upadały. Jeżeli ludzie przypisują sobie atrybuty Boskie i prawo do decydowania o życiu drugiego człowieka, popełniają nadużycie, nawet jeśli nazwiemy to „kompromisem”. Należy liczyć się z działaniem sił niegodziwości i prądami, które są nie do zaakceptowania i dopiero wtedy można mówić o kompromisie. Kościół żyje wyłącznie prawdą. Katolicy od dawna czekali na zdecydowaną wypowiedź Episkopatu w obronie życia każdego człowieka. Nie do nas, ludzi, należy bowiem decydowanie o czyimś losie.

Manifestacje przeciwko ustawie antyaborcyjnej są godne pożałowania. Trudno wnikać w sposób patrzenia na świat ludzi, którzy te wydarzenia zorganizowali i wzięli w nich udział. Mają oczywiście prawo do swoich poglądów, jak również do ich wygłaszania. Jednak sposób, który wybrali jest bardzo brutalny i zupełnie nie przystaje do norm społecznych. Zło lubi się skrzykiwać i organizować, wiemy o tym od dawna, podobnie jak ludzie, którzy wyszli z Kościoła podczas odczytania listu KEP zorganizowali się w Internecie i „przypadkowo” znaleźli się tam dziennikarze związani z konkretnym medium. Jest to oczywiście bardzo przykre, ci ludzie potrzebują modlitwy.

DOŁĄCZ DO NAS NA FB! MY BRONIMY LUDZKIEGO ŻYCIA, czyli warto rodzić dzieci!

Znam pełną treść listu, a Ksiądz doktor na pewno tym bardziej. Moim zdaniem nie ma w nim nic, co mogłoby wywołać takie oburzenie. List prezydium KEP przedstawił jedynie niezmienne odkąd pamiętam stanowisko Kościoła Katolickiego w kwestii obrony życia poczętego i apel do wiernych oraz rządu i parlamentarzystów. Nic ponadto.

Treści zawarte w tym liście zostały zaprezentowane w sposób bardzo łagodny. Zwyczajnie odzwierciedlały naukę Kościoła Katolickiego i prawdę, jaką Kościół głosi od wieków i którą nieustannie będzie głosił, cokolwiek by inni na ten temat sądzili.

Być może wyjście tych osób z kościoła w trakcie odczytywania apelu miało za zadanie pokazać, że wierni będą odchodzić od Kościoła, jeśli zajmie on stanowisko w kwestii aborcji. Duszpasterstwo Akademickie św. Anny przedstawiło jednak w Internecie dowody, że nie była to spontaniczna reakcja wiernych, tylko zorganizowana akcja osób, które raczej trudno posądzić o regularne uczęszczanie do kościoła. Czy rzeczywiście istnieje zagrożenie odejścia wiernych?

W swoim czasie bardzo ciekawie wypowiedział się na ten temat biskup Tokarczuk. Powiedział kiedyś, że sytuacja Kościoła w Polsce za czasów komuny byłaby najlepsza, gdyby biskupi ogłosili, że nie ma Pana Boga. Wtedy Episkopat dostałby ogromny medal i byłby bardzo czczony przez ówczesny system. To oczywiste, że każdy z nas chciałby, żeby inni podzielali nasze spojrzenie na różne kwestie. Jednak system demokratyczny, w którym żyjemy, pozwala każdemu na głoszenie swoich poglądów, niestety, czasem też tych całkowicie niedorzecznych.

Czym ze strony Kościoła jest obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci? Czy jest to, jak uważają pewne środowiska, „wtrącanie się do polityki”?

Obrony życia i podstawowych wartości nie należy uważać za jakąkolwiek politykę. Zdarza się nieraz, że te wartości dla celów doraźnych, osobistych, stają się przedmiotem politycznych przetargów. Nie jest to jednak sprawa religii czy Kościoła, ale pewien obłęd dotykający ludzi, od którego Kościół się dystansuje. Jeśli chodzi o katolików, którzy rzeczywiście wierzą i przyjmują naukę Kościoła, ich poglądy w tej sprawie są zdecydowane i jasne. Spotkałem się nawet z opiniami, że jedynym zarzutem wobec orzeczenia KEP było to, że należało wygłosić je już trochę wcześniej. Natomiast ci, którzy mają kłopoty z własnym sumieniem, szukają Boga „po swojemu” czy też poszukują w życiu innych dróg, niż Boskie, mają oczywiście inne zdanie w tej kwestii. Ubolewamy nad tym niezmiernie, jesteśmy jednak pełni nadziei, że z czasem zrozumieją, o co chodzi. Sam jako kapłan codziennie spotykam się z sytuacjami, gdy wierni gorzko opłakują pewne błędy swojego życia. Dzieje się to, kiedy już je zauważą i zrozumieją. Odebranie życia nienarodzonemu dziecku jest dla kobiety ogromną traumą, która często do końca życia obciąża sumienie. Kapłani nieraz muszą wspierać i uspokajać takie osoby, bo przez wiele lat nie są one w stanie poradzić sobie z tą życiową tragedią. Nie ma to jednak nic wspólnego z jakąkolwiek polityką, partyjnością lub czymkolwiek podobnym. Kościół głosi prawdę o obronie życia i zawsze będzie to czynił, w każdym systemie władzy. Gdyby było inaczej, nie spełniałby swojego podstawowego powołania.