Za sprawą upublicznienia głośnego listu czterech kardynałów, którzy domagają się od papieża jasnej wykładni  niektórych zapisów adhortacji  Amoris Laetitia, na forum publiczne ponownie powróciła kwestia komunii dla osób rozwiedzionych, które żyją w nowych związkach cywilnych. Część komentatorów z lekceważeniem stwierdza, że wątpliwościami natury duszpasterskiej, które podnoszą kardynałowie, nie ma się co przejmować, bo to przecież emeryci… Inni widzą w nich faryzeuszy, którzy wystawiali Jezusa na próbę. Ich zdaniem wszystko w papieskim dokumencie jest jasne i czytelne, a papież wcale nie zmienił nauczania Kościoła. Powołują się przy tym m.in. na opinie prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera, który kilka dni temu przestrzegał przed fałszywymi interpretacjami adhortacji.

A jednak nie wszystko jest jasne i czytelne. Gdyby tak było kardynałowie nie pisaliby swojego listu, nie byłoby wcześniejszej prośby 45 uznanych teologów i filozofów, a Instytut Plinia Correi de Oliveiry, który na Soborze Watykańskim II był jednym z ekspertów, nie zwracałby się do papieża z „synowskim błaganiem” prosząc o wyjaśnienie znaczenia niejasnych fragmentów adhortacji. Nie byłoby podobnych próśb płynących do Watykanu niemal z całego świata.

Gdyby wszystko było jasne nie byłoby podziału wśród biskupów. Dość wspomnieć, że biskupi niemieccy inaczej interpretują adhortację aniżeli biskupi polscy. Inaczej problem widzą biskupi w USA, inaczej w Argentynie. I wydaje się, że to ci ostatni są niejako sprawcami obecnego zamieszania. Na początku września przesłali oni swoją interpretację dokumentu papieżowi. Podobnie jak on zauważają, że sytuacja każdej osoby rozwiedzionej jest inna i trzeba do niej podchodzić indywidualnie. Stwierdzają, że mogą zaistnieć pewne okoliczności łagodzące odpowiedzialność i winę i ich zdaniem„Amoris Laetitia otwiera możliwość przystąpienia do sakramentów: pojednania i Eucharystii”. Franciszek odpowiedział na ten list: „Pismo jest bardzo dobre i w pełni wyjaśnia sens ósmego rozdziału Amoris Laetitia. Nie ma innych interpretacji. Jestem pewien, że przyniesie ono wiele dobra”.

A zatem wolno czy nie? Zapytała o to – nie wprost – dziennikarka katolickiego dziennika „Avvenire” – jej wywiad z papieżem ukazał się w piątek. Franciszek stwierdza, że głównym celem misji Kościoła jest przekazywanie ludziom miłosiernego planu Boga. Zauważa, że ojcowie Soboru Watykańskiego II w konstytucji „Lumen gentium”  zapisali, by Kościół wrócił do źródeł, czyli do Ewangelii. „Zatem w centrum jego przepowiadania jest nie tyle pewien legalizm, ile osoba Boga, który we wcieleniu Syna stał się Miłosierdziem” – stwierdza. I dodał, że niektórzy chcieliby widzieć albo białe albo czarne – żadnych innych kolorów. Tymczasem „także w ciągu życia trzeba rozeznawać".

To ostatnie słowo to jeden z filarów ósmego rozdziału Amoris Laetitia. Pozostałe dwa to: towarzyszyć i integrować. Franciszek mówi, że człowiekowi w sytuacji trudnej Kościół powinien najpierw towarzyszyć, potem pomagać mu rozeznać i wreszcie pełniej włączać go do wspólnoty. Jeśli zapisy z budzącego wątpliwości rozdziału ósmego zestawimy z punktem trzecim adhortacji, w którym papież pisze, że „nie wszystkie dyskusje doktrynalne, moralne czy duszpaster­skie powinny być rozstrzygnięte interwencjami Magisterium” dojdziemy do wniosku, że w niektórych przypadkach, po dokładnym rozeznaniu rozwodnicy do komunii mogą przystąpić. „Oczywiście, w Kościele konieczna jest jedność doktryny i działania, ale to nie prze­szkadza, by istniały różne sposoby interpretowa­nia pewnych aspektów nauczania lub niektórych wynikających z niego konsekwencji” – pisze w tym samym punkcie Franciszek i dodaje, że będzie się to działo aż do czasu, gdy „Duch nie doprowadzi nas do całej prawdy, to znaczy, kiedy wprowa­dzi nas w pełni w tajemnicę Chrystusa i będzie­my mogli widzieć wszystko Jego spojrzeniem”.

Taka interpretacja podważa jednak wcześniejsze nauczanie. Jan Paweł II w adhortacji „Familiaris Consortio” pisał bowiem, że dla rozwodników droga do komunii jest zamknięta. I proponował tzw. „białe małżeństwo”, czyli życie w związku, ale przy zachowaniu wstrzemięźliwości seksualnej. Pozostaje jeszcze problem nierozerwalności małżeństwa.

Te pytania i wątpliwości będą się mnożyły. Chyba, że papież jasno i wyraźnie określi co i w jakich okolicznościach wolno, a czego nie. 

Tomasz Krzyżak

Autor jest dziennikarzem i publicystą "Rzeczpospolitej"