Jeśli działania destrukcyjne, które były podejmowane przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, a także część samorządów związanych z PO, opozycja nazywa <<sukcesem>>, to stawia to pod znakiem zapytania pojęcia <<dobro wspólne>> i <<dobro państwa>>, ponieważ nie było to działanie propaństwowe, lecz antypaństwowe” mówi szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”.

Podkreślił jednocześnie, że ta sama opozycja, która jeszcze przed chwilą mówiła, że wybory 10 maja nie mogą się odbyć, dziś pyta dlaczego one się nie odbędą.

Sobolewski zapytany z kolei o to, dlaczego PiS do samego końca stał na stanowisku, że wybory muszą się odbyć w maju, odparł że rząd został do tego „zmuszony” przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który przetrzymywał ustawę w Senacie przez 30 dni, co spowodowało że termin wyborów 10 maja był niemożliwy do zrealizowania.

Odnosząc się do tego, co działo się w łonie Zjednoczonej Prawicy, Sobolewski zaznaczył, że to jeden z tych momentów, w których ścierają się wewnątrz ugrupowania różne poglądy i toczone są ożywione dyskusje czy debaty.

Podkreślił, że jedność Zjednoczonej Prawicy nie była zagrożona i nadal jest ona zjednoczona właśnie.

[…] Tak nadal jest, i idziemy dalej” – podkreślił.

dam/PAP,gpcodziennie.pl