- Nie lubię piractwa, bo jest ono sięganiem po cudzą własność. Popieram walkę z nim, ale nie w taki sposób. ACTA jest ograniczeniem wolności. Wiem, że czasami Internet przypomina ścianę w szalecie, gdzie każdy pisze co chce, na swój poziom kultury. Jednak Internet jest przestrzenią wolności. Jeśli ACTA jest tak ważne, to dlaczego nie było żadnych konsultacji z różnymi środowiskami, z narodem. Zawsze szczyciliśmy się wolnością słowa, a tutaj co mamy? Zaprzeczenie. To mnie zabolało. Nie dziwię się, że ludzie protestują. Walka z piractwem – tak. Kontrolowanie społeczeństwa – nie.

 

Boli mnie też inna sprawa. 3-4 tys. ludzi w Polsce ma ulgę podatkową w postaci 50 proc. uzysku, za którą mogą kupić np. aparaturę techniczną, stroje czy inne rzeczy potrzebne do pracy. To jest mała liczba osób, która dla rządu jest kroplą w morzu, a jednak w nich się uderza. Dlaczego tak traktuje się dziś ludzi kultury? Niby z jednej strony walczy się z piractwem dla dobra artystów, ale z drugiej uderza w nich zabierając ulgę. Uważam, że przez to będziemy uboższym kulturowo i intelektualnie społeczeństwem. Jak patrzę na takie traktowanie to mam wrażenie, że wraca komuna – dodaje Krawczyk.

 

Not. Jarosław Wróblewski