Aleksander Kwaśniewski, były prezydent Polski, przemówił ludzkim głosem. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nie pozwolił narzucić sobie skandalicznej antypisowskiej narracji w sprawie obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. Dorota Wysocka-Schnepf starała się jak mogła, by skłonić Kwaśniewskiego do skrytykowania PiS, ale ten nie pozostawił żadnych złudzeń - wszystko było dobrze!!!

 

Dorota Wysocka-Schnepf wywiad z Aleksandrem Kwaśniewskim przeprowadziła chyba tylko po to, by były prezydent opluł rząd PiS za obchody II wojny światowej. Ale to się nie udało.

"Dziennikarka" od pierwszego pytania zaczęła szukać problemu. Zasugerowała, że Kwaśniewskiego celowo usadzono tak, iż ni było go widać. "Nie, nie, ulokowali - nie mam pretensji - dobrze. [...] Po drugiej stronie co prawda, ale to był ten sam segment trybuny, była pani Angela Merkel. Tak że z punktu widzenia protokolarnego nie wnoszę żadnych uwag" - powiedział.

Wyraźnie niezadowolona Wysocka-Schnepf spróbowała inaczej. Zaczęła pytać o Julię Przyłębską oraz Jarosława Kaczyńskiego w pierwszym rzędzie. Ale Kwaśniewski znowu ją zawiódł!

To, że rząd siedzi w pierwszym rzędzie i są tam również ulokowani przedstawiciele władzy sądowniczej, czyli Trybunał Konstytucji, Sąd Najwyższy, Sąd Administracyjny, to jest prawidłowe" - powiedział.

Kwaśniewski przyznał, że miejsce dla Jarosława Kaczyńskiego w pierwszym rzędzie było "zgrzytem protokolarnym", ale powiedział uczciwie: "Rzeczywiście ten pierwszy rząd dla Jarosława Kaczyńskiego jest niezgodny z protokołem, ale odpowiada niestety, podkreślam, polskim realiom". Dodał jednak, że to wszystko tylko wówczas, "gdyby się czepiać".

A Wysocka-Schnepf chciała się czepiać, oj, chciała! Zaczęła pytać o Donalda Tuska, który nie przyjechał, bo - jak mówił - dostał za późno zaproszenie. Ale Kwaśniewski... zamiast zaatakować rząd, subtelnie skrytykował samego Tuska.

"Ja podjąłem decyzję o tym, żeby być. Bo w polskim kalendarzu jest naprawdę kilka takich dat, które powinny ludzi łączyć. I ta tragiczna data wybuchu drugiej wojny światowej jest właśnie taka, że powinniśmy tam być razem. [...] rozumiem motywację Donalda Tuska, z drugiej strony dobrze by było, gdybyśmy w takich dniach spotykali się jednak w szerszym gronie" - powiedział.


Wysocka-Schnepf musiała być zrozpaczona! Zaczęła szukać dalej. Pytała, czy "rocznica nie była pomyślana tak, żeby wcale nie łączyć".

Ale i tu Kwaśniewski nie dał się podpuścić! " Czy ja wiem, rocznica była oczywista" - odparł. "Ja myślę, że polska władza podeszła do tej sprawy odpowiednio. I goście zagraniczni zaproszeni, i bardzo mocna obecność niemiecka, bo to jest absolutnie bezprecedensowe, żeby na takiej uroczystości w Polsce byli jednocześnie i prezydent, i kanclerz Niemiec" - powiedział.

Następnie były prezydent rozwodził się nad tym, jak to Niemcy w tym roku w absolutnie wyjątkowy sposób przyznali się do winy.Uznał, że wystąpienie Steinmeiera było "jednym z najlepszych", jakie kiedykolwiek ze strony Niemców słyszał.

Wysocka-Schnepf wtedy już całkiem odjechała. "I to Niemcy uratowali tę wczorajszą uroczystość?" - zapytała nagle, choć dotąd ABSOLUTNIE NIC nie wskazywało na to, by uroczystość trzeba było "ratować".

I Kwaśniewski ją wyprostował!

" Nie powiedziałbym, że uratowali, ale na pewno nadali jej taki bardzo mocny wymiar. [...] Steinmeier mówił, że czuje się pielgrzymem, pątnikiem, który przyjechał tu boso przepraszać za to wszystko, co się wydarzyło. Myślę więc, że Niemcy podeszli do sprawy niezwykle poważnie" - ocenił.

I tak dalej, i tak w kółko. Potem było o reparacjach, tu Kwaśniewski wreszcie trochę ponarzekał, że PiS gra tym na użytek wewnętrzny. Ostro jednak nie mówił. Wysocka-Schnepf wyciągnęła więc z kapelusza Żydów. Pytała, czy to właściwe, że władz Izraela wczoraj na obchodach nie było. Kwaśniewski uznał jednak, że może i jest to jakiś kłopot, ale jednak "we wszystkich wypowiedziach, które słyszałem, kwestia Holocaustu, bezprecedensowej zbrodni ludobójstwa dokonanej na Żydach, obywatelach Polski, była podnoszona" - powiedział.

Na koniec w pełni bronił decyzji PiS o niezapraszaniu Rosji.

Oj, chyba na jakiś czas Aleksandra Kwaśniewskiego sobie w "Wyborczej" odpuszczą!

bsw/wyborcza.pl