Janusz Korwin-Mikke zapewnia, że poparcie jego partii będzie cały czas wzrastało. „Proszę pamiętać, że w liceach mamy 40-70 proc. poparcia. Co miesiąc będzie nam przybywało kilka tysięcy nowych wyborców” – powiedział podczas konferencji prasowej. Skomentował też fakt, że większość jego wyborców to osoby w wieku 18 – 25 lat.

„To są ludzie niezdeprawowani przez ten ustrój. (...) Już w szkole oni (młodzi ludzie - red.) wiedzą, że trzeba dać łapówkę nauczycielce, by dostać dobry stopień. To są ludzie, którzy nie chcą żyć w korupcji” – powiedział.

Zapewnił też, że jego partia nie wejdzie w sojusz z Polską Razem Jarosława Gowina. Choć wcześniej prowadzono takie rozmowy, to PR bardzo źle potraktowała Nową Prawicę tuż przed wyborami. Nie będzie utrzymywać także stosunków z PO ani PiSem, które są „wrogimi partiami” wobec Nowej Prawicy.

Korwin-Mikke stwierdził też, że nie odebrał elektoratu Palikotowi. „Widziałem sondaże, jak my szliśmy w górę, to i Palikot szedł w górę. Co do tych, którzy chcą legalizacji palenia marihuany, bardzo chętnie głosują na nas, bo (...) chcemy, by człowiek mógł jeść, palić co chce. To jest część ogólnej strategii wolności. Zwolenników Palikota oburzało, że wrzuca się ich do jednego worka z homoseksualistami i transwestytami” – powiedział.

Ocenił także, że był atakowany przez media i inne partie. „- Wszyscy atakowali nas: pan Tusk, pan Kaczyński, pan Kurski, który chciał mnie walić po mordzie, pan Palikot, który nazywał mnie neofaszystą no i Polska Razem”  - mówił szef Nowej Prawicy. Dodał też, że media nazywały go „pachołkiem Rosji”. „Ja już przywykłem do tego. Za komuny byłem agentem imperializmu amerykańskiego, teraz jestem agentem imperializmu rosyjskiego, w końcu co za różnica” – skomentował.

Korwin-Mikke wyraził też swoją radość z sukcesu partii eurosceptycznych w innych krajach. „Zobaczymy, jak to będzie. Może stworzymy blok z panem Faragem, z panią Le Pen” – wyznał. Dodał też, że nie wyklucza swojego startu w wyborach prezydenckich.

Pac/tvn24