Niektórzy Polacy już teraz zaczynają przygotowywać się na koronawirusa, który co prawda jeszcze do naszego kraju nie dotarł, ale wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest to tylko kwestia czasu. Jak się okazuje, z półek sklepowych zaczynają znikać produkty żywnościowe.

W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” jedna z mieszkanek Warszawy stwierdza, że zapasy woli zrobić już teraz, póki nie brakuje towaru w sklepach. „Obawiam się też, że gdy wirus pojawi się w Polsce, ceny poszybują do góry. Nie chcę więc potem przepłacać, a żyję z emerytury”

- dodała.

Okazuje się, że podobne zachowania są coraz częstsze, szczególnie w przypadku osób starszych, które wiedzą, że to dla nich wirus stanowi największe zagrożenie. Wzmożony ruch widoczny jest zarówno w sklepach tradycyjnych, jak i internetowych. Większy wzrost sprzedaży jest jednak zauważalny w przypadku tej drugiej formy robienia zakupów. 

Prezes Frisco.pl Jacek Palec powiedział:

Porównując do poprzednich tygodni, a także średniej z ubiegłego roku, jest to ponad 25 proc. wzrostu”.

Sklepy sygnalizują, że szczególnie wzrósł popyt na produkty sypkie jak makaron, kasza czy ryż, oraz dania gotowe, koncentraty czy przeciery. Duży wzrost zauważalny jest też jeśli chodzi o produkty z długą datą ważności jak olej, sól, cukier czy dżemy.

dam/"DGP",Fronda.pl