Pierwsi byli biskupi Malty. Później drogą groźnej reinterpretacji Magisterium Kościoła poszli Niemcy. Teraz to samo zrobili Belgowie. Kościół w Europie przeżywa prawdziwe wstrząsy - kolejny episkopat dopuszcza aktywnych seksualnie rozwodników w nowwych związkach do Komunii świętej, choć surowo zabrania tego oficjalne nauczanie.

Adhortacja posynodalna Amoris laetitia papieża Franciszka stała się gruntem, na którym wyrastać zaczęły heterodoksyjne decyzje duszpasterskie kolejnych europejskich episkopatów. Już kilka miesięcy temu Maltańczycy i Niemcy uznali, że zakaz przyjmowania Komunii świętej przez aktywnych seksualnie rozwodników w nowych związkach nie jest absolutny i są możliwe pewne wyjątki. Żadnych szczegółów nie podano, wszystko ma rozgrywać się w osobistym sumieniu. Ostatecznie jednak efekt jest wprost rujnujący. Nauczanie Kościoła, potwierdzone w ostatnich latach encykliką św. Jana Pawła II Familiaris consortio i dokumentami Kongregacji Nauki Wiary, zostało mocno i publicznie podważone przez dwa episkopaty.

Teraz dołączył do nich trzeci – belgijski. Hierarchowie tego całkowicie już niema zdechrystianizowanego kraju uznali tak, jak ich maltańscy i niemieccy poprzednicy: że sprawę przyjmowania Komunii świętej należy rozstrzygnąć w sumieniu.

Mamy do czynienia z wyjątkowym skandalem. Nie tylko dlatego, że gwałci się obowiązujące nauczanie, manipulując i wykorzystując całkowicie samowolnie pewne niejasne i po prostu źle sformułowane passusy Amoris laetitia (w tym tak mało istotne, jak zawarte w przypisach!). Pikanterii dodaje fakt, że od kilku miesięcy przeciwko heterodoksyjnej interpretacji papieskiej adhortacji występuje prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Gerhard Ludwig Müller. Niemal tego samego dnia, gdy Belgowie wydali swoje wytyczne, amerykańskie media opublikowały wywiad z prefektem, w którym ten podkreśla „niekatolickość działań niektórych episkopatów” wykorzystujących Amoris laetitia do szerzenia błędnych doktrynalnie zmian.

Problem w tym, że Müllera słucha tylko ten, kto chce. Prefekt w tym samym tonie wypowiadał się już po ogłoszeniu swoistej wolty przez Maltańczyków, co bynajmniej nie powstrzymało od podobnego kroku ani Niemców, ani, jak się teraz okazuje, Belgów. Dlaczego strażnik wiary jest przez niektórych biskupów kompletnie ignorowany? Dlaczego łamią oni bardzo jasne wytyczne Familiaris consortio i dokumentów Kongregacji Nauki Wiary? Dlaczego niepewne i marginalne uwagi Amoris laetitia są dla nich ważniejsze od niezmiennego i ustalonego już wieki temu nauczania Kościoła? A przede wszystkim dlaczego jedyną reakcją Watykanu są wyłącznie medialne wypowiedzi Müllera, a brakuje jednoznacznego ucięcia szerzących się błędów?

Na te pytania nie znamy odpowiedzi. I niestety nic nie zapowiada, by sytuacja miała się wyjaśnić. Wszystkich wzywamy do gorliwej modlitwy za Kościół i Ojca Świętego.  

Fronda.pl