Były prezydent Aleksander Kwaśniewski postanowił na antenie TOK FM wziąć w obronę polskie środowiska LGBT. Jego zdaniem środowiska te są w Polsce stygmatyzowane i spotykają się z ogromną agresją. Zdaje się, że umyka mu, gdzie rzeczywiście jest źródło agresji.

Kiedy obserwujemy w Polsce coraz większą eskalację przemocy ze strony ekstremistycznych środowisk lewicowych, niszczone są symbole narodowe i religijne, aktywiści w biały dzień biją na ulicach ludzi o odmiennych poglądach, były prezydent Aleksander Kwaśniewski przekonuje, że to… środowiska LGBT są ofiarami agresji i obwinia za to władzę Zjednoczonej Prawicy.

- „Każde działanie, które stygmatyzuje jakieś grupy społeczne, kończy się nienawiścią i zagrożeniem dla tych ludzi. Ci, którzy taką kampanię nienawiści prowadzą ponoszą za to ogromną odpowiedzialność” – mówił Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla TOK FM.

O sianie nienawiści oskarża on władzę Prawa i Sprawiedliwości, którą nazywa „władzą zbrodniczą”.

Zdaniem Aleksandra Kwaśniewskiego środowisko LGBT w Polsce jest dziś w niebezpieczeństwie (a zdawałoby się, że jest raczej „niebezpieczne” niż „w niebezpieczeństwie”) i może dojść do tragedii:

- „Działania PiS wobec społeczności LGBT to zachęta do nienawiści. Za chwilę wydarzenia wymkną się spod kontroli. Ziobro musi zdawać sobie z tego sprawę, a my musimy pamiętać, kto ponosi za to odpowiedzialność”.

W jednym pan Kwaśniewski ma rację, jeżeli nie zostanie powstrzymany lewicowi ekstremizm, do tragedii najpewniej dojdzie. Jeżeli już dziś w Polsce odbywają się szkolenia z walk z policją i bicia ludzi, a w biały dzień aktywiści LGBT z nożem w ręku napadają na przedstawicieli organizacji reprezentującej odmienne od nich poglądy, to do tragedii nie jest daleko.

Na przykładzie Aleksandra Kwaśniewskiego widać jednak, że idealnie skrajnie lewicowe środowiska realizują swoją strategię, aby będąc agresorami, stwarzać pozory bycia ofiarami.

kak/TOK FM, wPolityce.pl