Tematem poniedziałkowego programu „Tak czy nie” w Polsat News było podziemie aborcyjne w Polsce. Gościem Agnieszki Gozdyry była Katarzyna Bratkowska, która w tym samym programie w grudniu zadeklarowała, że jest w ciąży i zamierza usunąć ją w Wigilię, co wywołało burzliwą dyskusję w całej Polsce. W ślad za nią szybko poszły inne feministki, które zaczęły publicznie oznajmiać, że także są w ciąży i zamierzają ją usunąć w święto Trzech Króli. Wszystko po to, jak tłumaczą kobiety, by zwrócić uwagę na represyjność polskiego prawa w kwestii przerywania ciąży.

Według oficjalnych statystyk w Polsce każdego roku wykonuje się ok. 600 aborcji. Działaczki organizacji feministycznych utrzymują jednak, że te dane są bardzo zaniżone. Ich zdaniem, Polki usuwają od 80 do 190 tysięcy ciąż rocznie. Bratkowska przekonywała, że nawet przy zaniżonych danych, około 300 kobiet dziennie usuwa w Polsce ciążę, co jej zdaniem oznacza, że polskie prawo absolutnie nie przystaje do życia.

Ks. Dariusz Oko próbował dowiedzieć się, na jakie badania powołują się feministki, ale prócz ogólników nie otrzymał żadnej konkretnej odpowiedzi. Duchowny przekonywał, że w dużej mierze aborcja wiąże się z banalizacją ludzkiego życia, które występuje szczególnie w przypadku ateistycznego światopoglądu. „Problem aborcji często związany jest z wielką rozwiązłością seksualną, z rozpustą. To nastawienie ateistów, którzy odrzucają Boga i potrzebują innego bożka, często staje się nim seks” - argumentował ks. Oko.

Duchowny zauważył, że radykalne feministki często chwalą się tym, jak wielu aborcji dokonały. Przypomniał, że promują one antykoncepcję, ale przy tak rozwiązłym stylu życiu muszą dokonywać serii aborcji. Argumentacja ta rozbawiła niezwykle Katarzynę Bratkowską. „To są takie kategorie z XIX-wiecznych lektur, nie bardzo wiem, co mam na to odpowiedzieć (...). To, o czym mówi pan Oko byłoby śmieszne, ale nie jest ze względu na dramatyczność sytuacji” - oponowała. Feministka opowiadała także o wielkim przerażeniu i zagubieniu kobiet, które muszą dokonać aborcji.

Kiedy ks. Oko mówił o zawyżaniu statystyk, co jest stałą praktyką aborcjonistów (powołał się na przykład Stanów Zjednoczonych) i opowiadał o aborcji przez częściowe urodzenie, Bratkowska sięgnęła po zarzut, że to obraża kobiety, a ¼ Polek miała w życiu aborcję. „I ta ¼ kobiet jest permanentnie poniżana takimi opowieściami. Pana opowieści są niesłychanie okrutne! Rozumiem, że ma pan jakieś swoje wizje, chociaż nie wierzę, że pan wierzy w to, co mówi. Wydaje mi się, że to jest cyniczne i obliczone na jakiś efekt medialny”.

Ks. Oko przekonywał, że z jego doświadczenia wynika, że aborcji najczęściej dokonują ateistki. „To jest mechanizm ateizmu. Jeżeli nie uznaje się Boga, to obumiera wyższa sfera duchowa i człowiek w naturalny sposób bardziej koncentruje się na niższych sferach. To jest logiczne, że w jakąś manię seksualną popadają przede wszystkim ateiści, nawet kosztem aborcji” - argumentował duchowny.

Bratkowska ostro odcięła się od Joanny Senyszyn, która skrytykowała w felietonie dla „Tak czy nie” deklaracje feministki o usunięciu ciąży w Wigilię. „To nie jest moje środowisko. Moje środowisko jest na dużo wyższym poziomie intelektualnym, niż prof. Senyszyn, na szczęście”. Dodała, że swoich słów nie żałuje ze względu na efekt, jaki wywołały, co jest „smutną wiadomością dla takich osób, jak pan Oko, które żerują na ludzkim strachu”. „Masa osób przestała się bać, zaczęła opowiadać o swoich doświadczeniach, mówić, że także przerwą ciążę, bo przestały się bać” - skwitowała Bratkowska.

MBW