- W Parlamencie Europejskim jesteśmy jako PiS w jednej frakcji z brytyjskimi konserwatystami. Istnieje pewna wspólnota interesów i poglądów, jeśli chodzi o funkcjonowanie UE – mówi prof. Karol Karski, europoseł PiS.

<<< OTO SPOSÓB NA TO, JAK POKONAĆ ZŁEGO DUCHA! PRZECZYTAJ! >>>

Wielka Brytania chce poważnych reform w Unii Europejskiej, w tym odbiurokratyzowania i zmian w podejściu do biznesu. Czy takie zmiany są w ogóle możliwe?

Wielka Brytania ma już tradycję dokonywania zmian w UE zgodnych ze swoimi oczekiwaniami. Jej członkostwo jest oparte na innych zasadach niż pozostałych państw. Przypomnijmy sobie rabat brytyjski przy kształtowaniu budżetu, albo protokół brytyjsko-polski do traktatu lizbońskiego. Wielka Brytania uczestniczy w integracji europejskiej w zakresie, w jakim jest to dla niej korzystne. A jednocześnie jest jednym z głównych państw członkowskich. Pamiętajmy też, że premier David Cameron zobowiązał się wobec całego społeczeństw, że podda kwestię dalszego pozostawania Wielkiej Brytanii w UE pod głosowanie w referendum. W związku z tym oczekuje on od Brukseli pewnych zmian.

Wielka Brytania jest traktowana w specjalny sposób. Jednak premier Cameron mówi o reformie całej UE. Czy Polska powinna przyłączać się do działań na rzecz zmian?

Powinniśmy traktować Unię Europejską coś plastycznego. Nic nie jest dane i ustalone na zawsze. Można Unii dodawać nowych kompetencji, ale można je też odbierać, jeśli UE nie spełnia oczekiwań. A oczekiwania państw członkowskich to nie tylko oczekiwania Niemiec czy Francji, ale wszystkich 28 krajów. Wielka Brytania jest państwem dość dużym i nawykłym do tego, że może uzyskiwać w UE odmienne traktowanie. Zapewne uważa, że pewne rozwiązania korzystne dla niej samej mogą być korzystne dla całej Unii. Odbiurokratyzowanie może być opłacalne dla wszystkich państw członkowskich. Powinniśmy zapoznać się z propozycjami i odnieść się do nich życzliwie, czyli w taki sposób, aby wypracować jakiś konsensus.

Zarówno premier Beata Szydło, jak i prezydent Andrzej Duda rozmawiali z Cameronem o bezpieczeństwie. W jak sposób Polska może współpracować w tej dziedzinie z Londynem?

Współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa to przecież współpraca służb wywiadowczych, kooperacja wojskowa, koordynowanie polityki zagranicznej. Jest to sfera, gdzie rządy Davida Camerona i Beaty Szydło mogą bardzo dobrze współpracować. Przypomnijmy sobie podstawowy fakt: w Parlamencie Europejskim jesteśmy jako PiS w jednej frakcji z brytyjskimi konserwatystami. Istnieje pewna wspólnota interesów i poglądów, jeśli chodzi o funkcjonowanie UE.

David Cameron nawet powiedział dziś, że cieszy się, iż siostrzana partia rządzi w Polsce. Wracając do bezpieczeństwa, Wielka Brytania wysłała myśliwce nad Syrię. Polska powinna się do tego przyłączyć?

Wszystko jest do rozważenia, ale myślę, że w tym momencie byłoby to nieadekwatne do sytuacji. Państwa tradycyjnie zaangażowane w tamtym regionie mogą podejmować aktywność tego typu. Natomiast Polska nie miała tam swoich terytoriów powierniczych czy mandatowych, nie ma jakichś zaszłości terytorialnych i do tej pory nie byliśmy zaangażowani w ten konflikt poprzez użycie sił zbrojnych. Na tym etapie nie ma takiej potrzeby. Nie wiem, czy takie oczekiwania wobec nas formułowano.

Punktem ewidentnie spornym jest kwestia świadczeń socjalnych dla Polaków. Londyn chce zmniejszać zasiłki dla imigrantów, a Polska walczy o to, żeby nasi rodacy dostawali w Wielkiej Brytanii świadczenia, skoro tam mieszkają i pracują. Jak to pogodzić?

Wszystko się da pogodzić. David Cameron już raz po liście Jarosława Kaczyńskiego wstrzymał się z ograniczeniami, które mógł jednostronnie wprowadzić. Współpracujemy i chcemy, żeby Polacy, którzy mieszkają i pracują w Wielkiej Brytanii doznali dobrodziejstwa wynikającego z przepisów UE. Tutaj akurat uznajemy, że to jest dobry dorobek aquis comunitaire, więc te rozwiązania powinny być pozostawione. Rząd Zjednoczonego Królestwa wstrzymywał się z ograniczeniami dotyczącymi migrantów właśnie ze względu na to, co mówi Prawo i Sprawiedliwość.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor