- Nasze położenie geopolityczne, geostrategiczne w sposób istotny pogorszyło się z powodu agresji Rosji na Ukrainę. Jest więc zrozumiałe, że nie ma niczego bardziej istotnego niż polityka bezpieczeństwa – mówi Krzysztof Rak z Ośrodka Analiz Strategicznych.

 

Po przemówieniu ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego opozycja zarzuca rządowi, że odwraca się od Europy, a zwraca ku Rosji. Czy tak rzeczywiście jest?

Nie. To, co robi opozycja, to jest hucpa. Porównuję wystąpienie ministra Waszczykowskiego z ubiegłorocznym wystąpieniem ministra Grzegorza Schetyny, ale i Radosława Sikorskiego sprzed dwóch lat. Przemówienia te są nawet podobnie skonstruowane. We wszystkich przypadkach nacisk położony jest głównie na bezpieczeństwo europejskie, podobna jest ocena zagrożeń, podobna diagnoza i podobne wnioski. W każdym z wystąpień dominuje przekonanie, że sojusz z Zachodem w ramach UE i NATO jest polisą bezpieczeństwa. Każdy z trzech ministrów podkreślał konieczność wzmocnienia flanki wschodniej Paktu. Opowiadanie, że dochodzi do zwrotu w kierunku wschodnim jest nie tylko złą wolą, ale też obraża inteligencję słuchaczy. Nie można robić ludziom wody z mózgu. Zadałbym pytanie: czy pan Schetyna był przytomny, kiedy czytał swoje przemówienie w Sejmie w 2015 r. jako minister spraw zagranicznych? Albo ma bardzo słabą pamięć, albo coś złego się z nim działo. Rozumiem, tu jest piar, który ma na celu ogłupienie ludzi i prowadzenie za wszelką cenę wojny z rządem, ale tak nie wolno się bawić. W kwestii polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa wojna polska powinna być zawieszona. Płonie dom sąsiada, a my bawimy się zapałkami przy kanistrze z benzyną.

 

Minister Waszczykowski wskazał kilka kierunków działania. Nie mówię o tych najoczywistszych, jak państwa naszego regionu. Wspominał, że ważną rolę dla Polski może odgrywać Ameryka Południowa, ale też Filipiny czy kilku innych krajów azjatyckich. Spodziewa się pan, że Polska wykaże większą aktywność na tym polu?

Nie, to mówią wszyscy ministrowie. Departament, który zajmuje się tym regionem zawsze daje swój wkład do przemówienia i każdy minister zapowiada, że Ameryka Południowa to pole przyszłej ekspansji, bo mamy tam polską mniejszość, a kraje się rozwijają. Leitmotiv przemówień od trzech lat wystąpień jest ten sam: bezpieczeństwo, bezpieczeństwo, bezpieczeństwo. Reszta jest wtórna, bo wszyscy, którzy analizują na poważnie politykę zauważają, że nasze położenie geopolityczne, geostrategiczne w sposób istotny pogorszyło się z powodu agresji Rosji na Ukrainę. Jest więc zrozumiałe, że nie ma niczego bardziej istotnego niż polityka bezpieczeństwa.

[koniec_strony]

Czyli mimo wszystko mamy do czynienia z kontynuacją dotychczasowej polityki zagranicznej?

Nawet nie mimo wszystko, sam minister to podkreślił. Zwracam uwagę, że w podsumowaniu mówił o korektach, a nie o zwrocie. Zatem wyraźnie zasugerował, że zwrotu nie ma. Naprawdę warto przeczytać te trzy przemówienia, bo jeśli idzie o istotę, są bardzo zbliżone. Niekiedy padają te same sformułowania. Można na siłę szukać różnic, ale one moim zdaniem są drugorzędne. Dlatego mnie bardzo zdziwiło wystąpienie Grzegorza Schetyny zaraz po exposé ministra, będące atakiem. Dla mnie to niezrozumiałe. Zagrożenie bezpieczeństwa państwa, o którym mówił i minister Sikorski w 2014 r. i Schetyna w 2015 r. i Waszczykowski w 2016 r. to zbyt poważna sprawa, żeby sobie robić jaja. A jeden z tych ministrów robił sobie dzisiaj jaja. Z czego? Z bezpieczeństwa Polski? A może z własnego wystąpienia sprzed roku? Niech sobie przypomni, co sam mówił.

 

Rozmawiał Jakub Jałowiczor