Przeglądając swój timeline na facebooku przeczytałem, że poseł Pięta "przerywa milczenie". Wiedziony niezdrową ciekawością (bo w zasadzie co mnie to obchodzi czemu pan poseł wdał się romans) trafiłem na portal niezalezna.pl (portal związany z Gazetą Polską i szerzej środowiskiem Antoniego Macierewicza).

Dowiedziałem się, że pan poseł został opisany przez Fakt (który jak wiadomo należy do złowrogiego niemieckiego kapitału) bo.... walczył o reparacje wojenne od Niemiec, krytykował Nord Stream II i zwalczał niemiecką politykę historyczną. No spisek po prostu.

Nie jest tylko jasne jak niemieckie służby zdołały doprowadzić pana posła do pokoju hotelowego, w którym czekała jego kochanka i czy to on sam czy może Erika Steinbach pisała sms'y zapewniające o miłości. W zasadzie to jest tak głupie i żałosne, że aż wypadałoby sprawę pominąć milczeniem. Tyle, że tutaj błaźni się już nie jeden poseł, ale całe środowisko polityczne.

Jeszcze ciekawsze jest to, że środowisko to de facto gardzi swoimi czytelnikami. Wydrukowanie tak kompromitującego wywiadu może oznaczać bowiem tylko to, że uważa się swych czytelników za ćwierćinteligentów (alternatywnie samemu się jest ćwierćinteligentem, ale to, sądząc po sprawności w ściąganiu reklam spółek skarbu państwa nie jest jednak prawdą).

A mi się przypomina Jan Maria Rokita i słynne "Niemcy mnie biją" i tak sobie myślę, że wystarczy zmienić ostatnie słowo i pasuje jak ulał.

Witold Jurasz