Rozpoczyna się właśnie poważna wojna handlowa Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Prezydent Donald Trump podjął decyzję ogłoszoną w czwartek o nałożeniu 25-procentowego cła na stal i 10-procentowego cła na aluminium z Unii Europejskiej, a także kanady oraz Meksyku. Szybko rozgrzały się telefony.

Prezydent Francji Emmanuel Macron zadzwonił do Donalda Trumpa, by powiedzieć mu, że jego decyzja jest ,,błędna'' i ,,bezprawna''. USA przekonują jednak, że w prowadzonych wcześniej negocjacjach nie osiągnięto satysfakcjonującego Waszyngton porozumienia i stąd taki właśnie werdykt.

Tego samego dnia rzecz skomentował też szef Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker, przekonując, że to czarny dzień dla światowego handlu. Ale na zgryźliwych uwagach się nie kończy, bo Juncker zapowiedział, że UE w odpowiedzi nałoży cła na różne towary improtowane z USA.

Na tym jednak problemy się nie kończą, bo do gry wkracza Rosja. Choć jeszcze kilka miesięcy temu europejskie media załamywały ręce nad polityką Putina i po sprawie Siergieja Skripala mówiły o fatalnych stosunkach z Putinem, była to tylko mgła.

Ten sam Jean-Claude Juncker powiedział właśnie, że w jego ocenie nadszedł czas na odmowę relacji Brukseli z Moskwą i nadanie im właściwych rozmiarów i znaczenia.

- Myślę, że musimy nawiązać połączenie z Rosją. Nie jestem zadowolony ze stanu naszych relacji. Nigdy nie zaakceptujemy tego, co Rosja zrobiła z Krymem lub wschodnią Ukrainą - powiedział... dodając, że "musimy jednak pamiętać", iż terytorium rosyjskie jest o wiele większe, od unijnego.

,,Dlatego musimy powrócić... nie powiedziałbym, do normalnych relacji, ale jest tyle obszarów, tyle tematów, w których możemy lepiej współpracować, badania, innowacje i inne. Nie zapominając o różnicach i rozbieżnościach. Ale to bicie Rosji musi się zakończyć'' - podkreślił. 

mod/forsal.pl, theguardian.com, fronda.pl