"Jestem wnukiem sądeckich górali, chłopów – zarówno od strony mamy, jak i taty. Każde moje wakacje to była praca na wyjątkowo trudnych, rolniczych terenach, jakimi są górskie gospodarstwa. Nie ma jak sądzę, obok ministra Ardanowskiego, w rządzie osoby, która by z takim szacunkiem podchodziła do rolników i do ich ciężkiej pracy" - mówił Joachim Brudziński komentując wczorajszy protest rolników w Warszawie.

Jak stwierdził minister, jego wczorajsze oburzenie i ostre słowa dotyczyły prawdziwych chuliganów, a nie ogólnie rolników.

"Moje mocne słowa nie były skierowane do rolników, których również rozumiem, jeżeli chodzi o ich postulaty, oczekiwania czy zdenerwowanie" - tłumaczył polityk.

Jednocześnie Joachim Brudziński podkreślił, że takie zachowanie należy karać, bez względu na okoliczności.

"Jeżeli ktoś łamie prawo, powoduje realne zagrożenie zdrowia lub życia innych obywateli, to jest chuliganem, a do sądu należy stwierdzenie, czy również przestępcą. W sytuacji szczytu, kiedy ludzie jadą do pracy, matki wiozą do przedszkoli swoje dzieci, ojcowie również wiozą swoje dzieciaki, i nagle w sposób niezapowiedziany na newralicznym skrzyżowaniu Warszawy pojawiają się opony, zadymienie" - podkreślił.

mor/Polskie Radio/Fronda.pl