Kiedy z rozbawieniem obserwuję kolejne nawiązywanie i zrywanie rozmów liderów opozycyjnych partii w sprawie utworzenia szerokiej (a może dwóch lub więcej węższych) antypisowskiej koalicji na jesienne wybory parlamentarne, przypominają mi się komunikaty sowieckiej agencji TASS z lat 60. ubiegłego wieku.

Po każdym konflikcie na granicy chińskiej (powtarzały się one wówczas regularnie) władze Związku Sowieckiego wystosowywały do Pekinu następne poważne ostrzeżenie. Nie pamiętam, czy było ich w sumie kilkadziesiąt czy może kilkaset, ale dosyć szybko przestały one robić jakiekolwiek wrażenie na światowej opinii publicznej i stały się przedmiotem powszechnych kpin.

Z podobnymi efektami mamy do czynienia śledząc zapełniające co kilka godzin media informacje o tym, kto z kim się spotkał, kto na kogo się obraził, a kto z kim nie chce mieć nic do czynienia.

Zabawa totalnej opozycji w politykę trwa, a obóz władzy przygląda się temu ze stoickim spokojem i niczym świstak zawija w te sreberka.

Jerzy Bukowski