1. Ja jeszcze w sprawie „polskiego obłędu” tego powstańczego i nie tylko...

Obłęd 44. Obłędnie Polacy się zerwali, trzeba było czekać, aż Niemcy... przepraszam... aż naziści sami wyjdą, albo Rosjanie... przepraszam -bolszewicy, ich wykurzą i zajma ich miejsce.

Przez obłed AK zginęło dwieście tysięcy ludzi i Warszawa obrócona została w morze gruzów. I nie Niemcy byli temu winni, ale głównie powstańcy.

W 1939 roku też podobno był obłed. Z czym do gości, z bagnetem na czołgi żelazne?

Obłędem była bitwa nad Bzurą, zakończona masakrą polskich dywizji, obłedem była obrona Warszawy, obłędem Westerplatte, z jednym działem i czterema moździerzami na pancernik Schleswig-Holstein....

Obłędem był Hubal – szalony major – jak go Niemcy... przepraszam... jak go naziści nazywali. Obłędem była cała partyzantka, prowokująca pacyfikacje setek wsi, obłędem wyklęci żołnierze...

Cała niedawna historia polski to podobno jeden wielki obłęd.

No i jeszcze ten obłęd w Jedwabnem, te polskie obozy i ci polscy szmalcownicy...

2. Jakże inaczej na tym tle wyglądają nasi sąsiedzi, Niemcy i Rosjanie. A zwłaszcza naszych sąsiadów matki i naszych sąsiadów ojcowie.

U Niemców żadnego obłędu nie było, Najpierw wszystko zostało starannie zaprogramowane w książce „Mein kampt”. A potem był jasny plan... przepraszam... biały plan, Fall Weiss, plan ataku na Polskę.

I nie było obłedu w tym, co nakazał Hitler 22 sierpnia na naradzie w Obersalzbergu – nie znajcie litości, mordujcie polskie kobiety i dzieci. I nie było obłędu w masakrowaniu polskich miast, cywilnych uchodźców na drogach, szpitali.

W holocauście też obłędu nie było. Wszystko zostało starannie opracowane w willi Wannsee - tyle potrzeba wagonów, tyle ramp kolejowych, tyle komór gazowych, tyle krematoriów. Księgowi wszystko obliczyli, buchalterzy spisali protokoły. Wynalazcy opracowali, a przemysł wyprodukował niezbędne zapasy cyklonu B.

Zero obłędu, wręcz przeciwnie – pełen pragmatyzm i profesjonalizm.

A czy kto widział Niemca szmalcownika? Ależ skąd? Niemcy, jako naród praworządny i zdyscyplinowany po prostu stosowali obowiązujące prawo. Fakt, ze surowe, ale prawo. Dwóch Niemców, na 80 milionów, sporadycznie do tego prawa się nie zastosowało – jeden nazywał się Schindler, a drugi Hosenfeld i była to rzecz tak niezwykła, ze o jednym nakręcił oskarowy film Spielberg, a o drugim Polański.

A wymordowanie Woli, czterdzieści tysięcy ludzi jednego dnia, podobno rekord świata w dziedzinie jednodniowych mordów masowych – czy to był jakiś obłęd? Ależ skąd. To była operacja wojskowa, której celem było udrożnienie traktu komunikaceyjnego do Wisły. Głównodowodzący operacją generał SS Reinefarth był potem burmistrzem w mieście Sylt i deputowanym do landtagu. Choć owszem, były za to ostatnio delikatne przeprosiny.

3. A Rosjanie – czy u nich był jakiś obłęd? Skądże znowu, było urra! i wielka wojna ojczyźniana. A czy było obłędem wymordowanie 22 tysięcy polskich oficerów? Skądże, do tej pory nie było nawet przeprosin, nawet w Trybumale w Strasburgu Rosjan nie ruszyło z powodu tej zbrodni sumienie. A deportacje, a łagry, a setki tysięcy polskich śmierci na nieludzkiej ziemi... żaden obłęd, żaden grzech, żaden wrzód na sumieniu ani nawet na dupie. Niech ktoś piśnie w Rosji słowo przeciwko bohaterom wojny, niech podważy sens przelanej przez nich krwi... nie, nikt nawet nie pomyśli o tym.

4. Niemcy, Rosjanie to narody rozważne, racjonalne. Tylko my, Polacy, obłędnie się rzucamy, z motykami na słońce. Taką wersję historii uparcie nam się do głów wbija...

5. Wiecie, na czym naprawdę polega polski obłęd?

Otóż polski obłęd polega na tym, żeśmy k... prawie już w ten własny obłęd uwierzyli!

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl