Fronda.pl: Zgadza się Pan z prezydentem, że Polska potrzebuje nowej konstytucji, by sprawniej się rozwijać?

Jan Maria Jackowski, senator PiS: Podzielam ten pogląd. Byłem krytykiem obecnej konstytucji dwadzieścia lat temu. Pisałem wówczas na ten temat wyraźnie. Niestety dla konstytucji, część obaw, które wówczas zgłaszałem, została potwierdzona w toku praktyki przez następnych dwadzieścia lat. Niewątpliwie przychodzi czas na podsumowanie. Debata dotycząca konstytucji trwa z różną intensywnością od wielu lat również w obozie Prawa i Sprawiedliwości. Jest to obiektywna ocena stanu tej konstytucji i konieczności jej weryfikacji czy korekt. Jak głębokich? To właśnie na ten temat debatę proponuje pan prezydent.

Jakie są według Pana główne mankamenty obecnej konstytucji?

Przede wszystkim jest niewspółmierna do siły mandatu społecznego, rola głowy państwa. Konstytucja ta na początku było pisana przeciw sprawowaniu prezydentury w taki sposób, w jaki wykonywał ją Lech Wałęsa. Później, gdy szef komisji konstytucyjnej Aleksander Kwaśniewski został prezydentem, próbowano trochę poszerzyć kompetencje głowy państwa, ale nie zmieniło to faktu, że konstytucja jest niekonsekwentna. Mandat prezydenta jest najsilniejszy ze wszystkich osób publicznych w Polsce, bo pochodzi z powszechnego wyboru, ale jego kompetencje są stosunkowo skromne w stosunku do siły jego mandatu.

Kolejna kwestia to uwzględnienie naszych stałych przecież zakotwiczeń w NATO i w Unii Europejskiej. Konstytucja była pisana w momencie, kiedy jeszcze nie byliśmy w tych dwóch strukturach. Należałoby zatem określić bardzo precyzyjne, suwerenne prawa państwa polskiego w stosunku do obu tych organizacji, a szczególnie w stosunku do UE.

Ostatni kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego pokazał, że konstytucja jest wewnętrznie sprzeczna i niekonsekwentna. Z jednej strony sędziowie powoływali się bezpośrednio na konstytucję, a z drugiej wiele kwestii proceduralnych, czy sposób funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego jest delegowany na poziom ustawy. Kwestionowano prawo parlamentu do wprowadzania takich ustaw. To pokazuje tylko, że jest to obszar wymagający zmian w konstytucji. Do tego dochodzą kwestie praw człowieka, wolności gospodarczej i wiele innych, co do których należałoby przeprowadzić gruntowną debatę.

To, że obecna konstytucja została uchwalona w dużej części przez postkomunistów ma swoje znaczenie?

To niewątpliwie ma swoje znaczenie, ponieważ w tej konstytucji próbowano zabezpieczyć filozofię grubej kreski. W związku z powyższym nie ma tej w konstytucji wyraźnego odcięcia zauważalną cezurą moralną, prawną i polityczną okresu PRL od okresu III RP. Zrobiono tak, jakby niejako miękko PRL przeszedł w III RP. To w pewien sposób zamroziło możliwość porządkowania całych obszarów naszego życia publicznego. Z tego punktu widzenia konstytucja jest hamulcem, który uniemożliwia, by te sprawy raz na zawsze dokończyć.

Czy spodziewa się Pan jakichś działań opozycji w obronie obecnej konstytucji?

Już pojawiają się sygnały tego typu działań. Szczególnie tzw. opozycja totalna będzie kwestionowała możliwość zmian w konstytucji i będzie je kontestowała. W czasie, gdy pojawiła się propozycja pana prezydenta Dudy, już sygnały tego mieliśmy. Niewątpliwie, debata na ten temat nie będzie łatwa, ale jest Polsce potrzebna, bez względu na to jakie ktoś reprezentuje poglądy. Trzeba bowiem pamiętać, że w Polsce są bardzo silni zwolennicy ustroju określanego mianem kanclerskiego, a więc z bardzo silną pozycją premiera. Tak więc jest to spór o charakterze merytorycznym i dlatego debata jest niezwykle potrzebna.

Obawiam się, że znaczna część opozycji będzie wzywała do bojkotu, jeżeli dojdzie do referendum, chcąc w ten sposób obniżyć próg frekwencji i osłabić wymiar tego referendum. To typowe działanie, bo przypomnijmy, że PO ma w tytule „Obywatelska”, ale wszystkie projekty referendów, podpisywane przez miliony obywateli, wyrzucała do kosza. Swego czasu zmieliła podpisy pod petycją o zmiany ustrojowe. Gdy natomiast dochodziło do referendum, jak w przypadku wiceszefowej PO Hanny Gronkiewicz-Waltz o usunięcie z urzędu prezydenta Warszawy, to Ci, którzy bardzo lubią mówić o demokracji, nawoływali do bojkotu tego referendum. Opozycja, jak widzimy, traktuje demokrację bardzo instrumentalnie i będzie utrudniała przeprowadzenie rzeczowej debaty. Jestem przekonany jednak, że zdrowy rozsądek powinien zwyciężyć i obecna sytuacja powinna skłonić polityków również znacznej części opozycji do poważnego podejścia do propozycji pana prezydenta.

11 listopada 2018 roku to dobra data, aby oddać głos Polakom w sprawie konstytucji?

Wypowiadając się po raz pierwszy na temat referendum, pan prezydent Andrzej Duda użył określenia „11 listopada, albo w jego okolicach”. Rozumiem, że nadal stwierdzenie pana prezydenta jest aktualne. Powołany został już pełnomocnik ds. referendum minister Mucha i odbędzie się zapewne na ten temat dyskusja. Pan prezydent sam zaproponował, aby referendum było zatwierdzone na jego wniosek przez senat. Prawo i Sprawiedliwość jak wiadomo w senacie ma większość i niewątpliwie w naszym klubie będą na ten temat odbywały się wnikliwe dyskusje. Trudno w tej chwili mówić jakie będzie ostateczne stanowisko, dlatego przedwcześnie jest wskazywać na to czy data 11 listopada będzie ostateczna.

Dziękuję za rozmowę.