Tomasz Wandas, Fronda.pl: Środowiska pro-life, łącznie z Kościołem po raz kolejny dosyć mocno sygnalizują, że trzeba zaostrzyć prawo związane z aborcją. Czy Prawo i Sprawiedliwość w końcu ulegnie ich naciskom?

Jan Maria Jackowski, senator PiS: Nie jestem upoważniony by wypowiadać się w imieniu Prawa i Sprawiedliwości, mogę wyrażać jedynie własną opinię w tym zakresie. Ubolewam, że ta ustawa - która moim zadaniem powinna być jak najszybciej uchwalona - wciąż nie obowiązuje. Impas w sprawie tej ustawy w Sejmie spowodował nasilenie kampanii kwestionowania prawa do życia dziecka poczętego przez środowiska liberalno-laicko-lewacko-feministyczne. Co więcej te środowiska promują prawo do zabijania dzieci chorych i niepełnosprawnych, co jest nawet sprzeczne z dokumentami ONZ. Nie wiem czy maja świadomość, że ich działania wpisują się w mentalność reżimów totalitarnych, które używały eugeniki, czyli dyktatu silnych nad najsłabszymi, do ich zbrodniczych polityk.

Wielu komentatorów, szczególnie nawet ci z prawicy potwierdza, że Prawo i Sprawiedliwość co do tej kwestii, chowa głowę w piasek i dalej będzie to robić. Jakie jest zdanie Pana Senatora? Czy faktycznie tak jest?

Jeszcze raz podkreślę, że nie mogę się wypowiadać za Prawo i Sprawiedliwość. Jako senator siłą rzeczy nie biorę udziału w pracach nad tą ustawa, która jest procedowana w Sejmie. Natomiast nie dziwię się, że podobne sformułowania padają, gdyż to w jaki sposób proceduje się tą ustawę, moim zdaniem wzbudza słuszne zaniepokojenie wnioskodawców – ponad 800 tysięcy osób, które podpisały ten projekt, a przede wszystkim tych, którzy są zatroskani o fundamentalne prawo każdego człowieka jakim jest prawo do życia. 

Zdaniem Pana Senatora, jaki kształt ustawy byłby najlepszy na chwilę obecną? Czy jest w ogóle możliwość stworzenia takiego projektu, który zadowoliłby obie strony? 

Nie, nie jest to możliwe, ponieważ jedna strona wyraźnie promuje prawo do zabijania i traktuje je jako prawo kobiety. Stojąc na gruncie relatywizmu i ideologii permisywnej postępuje w sposób oczywisty wbrew prawdzie. Nawet rzecznik praw obywatelskich znany z lewicowych przekonań przyznał, że prawo do zabijania dziecka poczętego nie jest prawem kobiety. Dziecko w łonie matki to jest odrębna istota ludzka a nie integralna cześć organizmu kobiety co twierdzą obskuranci nie znający ustaleń nauki i swoje przesady wyrażają hasłem z ciemnogrodu – „brzuch to moja sprawa”. Szczytem ignorancji popisała się pani Lubnauer,  która stwierdziła, że nie wie kiedy zaczyna się dziecko. Zaczyna się w momencie poczęcia, to nie religia, to fakt naukowy. Potwierdza to prawo państwowe bowiem zgodnie z art. 2 pkt 1 ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka, dzieckiem jest „każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”. I co z tego skoro wiadomo, ze każde rozwiązanie, które będzie tutaj proponowane przez zwolenników życia, będzie kontestowane przez drugą stronę. Strona przeciwna, często posiłkowo posługuje się strategią tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku. Jest to oczywiście chwyt propagandowy, gdyż w 1996 roku, w czasach koalicji SLD – PSL  została uchwalona ustawa która w praktyce przywracała możliwość zabijania dzieci nienarodzonych na żądanie. Ta ustawa obowiązywała przez półtorej roku, mimo licznych protestów, którym towarzyszyły podpisy protestujących, w liczbie ponad trzech milinów. Brałem udział w tej akcji sprzed dwudziestu dwu laty. Znam to z autopsji. Dopiero wyrok Trybunału Konstytucyjnego 1997 roku doprowadził do uchylenia zabijania dzieci nienarodzonych w praktyce na żądanie i wprowadzenia obecnych przepisów. Widzimy, że mówienie tutaj o „kompromisie” to pewny chwyt propagandowy, bazujący na nieznajomości tej historii.

Mimo protestów ludzi, którzy opowiadają się za aborcją, nie bałby się Pan zaostrzenia tego prawa? Ludzie, którzy chcą całkowitego zakazu zabijania nienarodzonych w Polsce, tłumaczą się, że boją się o niestabilność społeczną, którą mogłoby ewentualnie, to nowe prawo spowodować.

Możemy rozmawiać o tym, co jest w Sejmie tj. o projekcie ustawy, która usuwałaby tzw. przesłankę eugeniczną. O tym obecnie rozmawiamy, natomiast nie ma w tej chwili projektu, który eliminowałby całkowicie jakiekolwiek przesłanki do zabijania dzieci nienarodzonych. Na razie rozmawiamy o kwestiach poruszanych w Sejmie i ja odnoszę się właśnie do tego. Widać wyraźnie, że część polityków ulega naciskom środowisk lewacko-liberalno-laickich i poddaje się ich dyktatowi. Swego czasu Prymas Tysiąclecia Stefan kard. Wyszyński stwierdził, że strach i bezczynność dobrych ludzi rozzuchwala zło. Myślę, że to przesłanie najlepiej oddaje obecną sytuację. 

Na ile prawdopodobne jest tym razem, że obecny projekt, który znajduje się w Sejmie przejdzie?

Tego nie wiem. Przypominam też o wniosku, złożonym do Trybunału Konstytucyjnego, w którym jest moim zdaniem słuszna wątpliwość, że przesłanka eugeniczna jest sprzeczna z zapisem Konstytucji w świetle którego każdy na prawo do życia. Lecz kiedy i w jaki sposób wniosek posłów  PiS zostanie rozpatrzony przez TK tego nie wiadomo. W tej chwili jesteśmy świadkami sytuacji patowej. Jest to rzeczywistość godna ubolewania. 

Wiele kobiet, które mają dzieci, bardzo często nawet kilkoro, uczestniczy w czarnych protestach. Czy w tym wypadku istnieje jakiś sposób, aby uświadomić im, co tak naprawdę popierają? Czy według oceny Pana Senatora jest to raczej niemożliwe?

Myślę, że na to zachowanie nałożyła się chęć demonstracji politycznej i jest to elementem dodatkowo wzmacniającym te protesty. Przypuszczam, że gdyby znaczna część tych kobiet zdałaby sobie sprawę, że w gruncie rzeczy bierze udział w propagowaniu i domaganiu się prawa do nieograniczonego zabijania dzieci poczętych, to być może nie uczestniczyłaby już więcej w podobnych protestach. Tego sobie po prostu wiele z tych osób nie uświadamia, dlatego ta sytuacja jest dziwna. To co obserwujemy, pokazuje też jaka jest kondycja moralna, znacznej części społeczeństwa.

Jeśli w przyszłości pojawiłby się projekt całkowicie zakazujący aborcji to czy Pan Senator by go poparł? 

W pełni zgadzam się z treścią Encykliki Jana Pawła II „Evangelium Vitae”.

Dziękuję za rozmowę.