Największa afera korupcyjna ostatnich lat. Najgłębsza patologia mediów od wielu lat. Symetria prawie doskonała. Centralne Biuro Antykorupcyjne i Prokuratura Apelacyjna  w Warszawie mówią jednym głosem: największa w III RP. Czas powiedzieć: największy upadek mediów w III RP.

W normalnie działających mediach w nocy z wtorku na środę, kiedy cała Polska wiedziała z oficjalnych komunikatów o 18 zatrzymanych i ponad 40 rewizjach w biurach i domach prywatnych nikt nie spałby. Wszystkie bez wyjątku media rzuciłyby się na aferę. Słusznie potraktowano by sprawę jako złotą żyłę, z której drogocenny dla mediów kruszec będzie płynął miesiącami. Póki co, każdy chciałby zapewnić sobie najlepszy start, bo to on może napędzić na długi czas nowych słuchaczy, widzów, czytelników. W wielu krajach szefowie mediów wszystkie wolne siły dziennikarskie „rzuciliby” na zdobycie jak najwięcej informacji o wynikach pracy policji i prokuratury, ale także o przeszkodach, jakie napotykali w śledztwie. Część dziennikarzy zajęłaby się sporządzeniem listy polityków, prawników, uniwersyteckich ekspertów, zajmujących się sprawami korupcji, którzy mogliby w sposób pogłębiony skomentować tak niesamowite wydarzenie. Co najmniej z trzech punktów widzenia – materialnych strat dla państwa, etycznych,  w tym wizerunkowych dla zagranicy oraz politycznych, zewnętrznych i wewnętrznych. Wreszcie jeszcze inni dziennikarze pracowaliby nad  przypomnieniem kariery, ale też zwykłej drogi życiowej głównych figur wśród zatrzymanych. W środę wieczorem w mediach elektronicznych pojawiłyby się pierwsze skowronki całodziennej pracy, a w czwartek jej wyniki w porannej prasie. W normalnie działających mediach.

A u nas. W największych mediach elektronicznych niemal cisza. W niektórych afera korupcyjna jako jedna z wielu informacji,  pojawia gdzieś w okolicy środka serwisu. Portal „wPolityce” policzył, że w sztandarowym programie informacyjnym TVN „Faktach”, aferze informatycznej poświęcono 33 sekundy, zaś blisko 4 minuty trwała zapowiedź powrotu na scenę grupy kabaretowej Monty Python.  W dwóch centralnych dziennikach na pierwszej stronie podstawowe informacje, a wewnątrz gazet ciekawe rozwinięcia.  Ale w największym dzienniku kraju stronę tytułową jak i całą gazetę zdominowała rekonstrukcja rządu, o którym wszyscy wiedzą, że jest nie wiele zmieniającym retuszem, fatalnie działającego zespołu, na czele z jego szefem. O aferze korupcyjnej ledwie jakieś skrawki wiadomości.  Jedynie portale prawicowe i Telewizja Republika doceniają wagę wydarzenia, dostrzegają jego polityczne konsekwencje. Widoczne przecież od pierwszych godzin.

 Jeżeli niedostrzeganie znaczenia skali tego wydarzenia i w związku z tym niepoświęcanie mu zbytniej uwagi wynika z braku profesjonalizmu, mamy do czynienia z upadkiem rzemiosła dziennikarskiego. Jeżeli część mediów świadomie odwracała się tyłem do wydarzenia, aby chronić obecną władzę przed coraz ciemniejszymi plamami na jej wizerunku, to spotykamy się z najcięższą z możliwych przypadłości mediów. Sprzeniewierzeniem się ich fundamentalnemu obowiązkowi – informowania opinii społecznej o ważnych, prawdziwych wydarzeniach. Aż trudno mi w to drugie uwierzyć.  

Jerzy Jachowicz/Sdp.pl