Co to za dziwni ludzie kierują warszawskim Teatrem Powszechnym. Może mi się coś pomyliło? Raczej jednak nie. Jak mówią starzy Warszawiacy, „po słowach ich poznacie”. Otóż, idąc tym śladem, wśród szefostwa tego teatru poznaję polityków Platformy Obywatelskiej i artystów (z Bożej łaski), którzy w Nowoczesnej udają polityków.

Tym ostatnim, choćby Krzysztofowi Mieszkowskiemu czy Joannie Scheuring-Wielgus , role się kompletnie pomieszały. Tak im się wszystko poplątało, że sami nie wiedzą dokładnie, kim są. Mógłbym im pomóc. Wystarczyłoby, gdybym użył hermeneutyki Paula Ricœura. Ale wtedy musieliby się udać na wygnanie do Ziemi Świętej, żeby odpokutować nieprawości egzystencjalne, jakich się dopuścili wobec samych siebie, zaprzedając się tanim snom o sławie, potędze i bogactwie. Oni i tak wolą sprzyjać teorii twórczego kazirodztwa krakowskiego filozofa (z Bożej łaski i tradycji rodzinnej) Jana Hartmana. I bronić wartości inscenizacji „Klątwy”. To samo dziennikarz Jacek Żakowski, któremu już nie tylko hermeneutyka (nawet w wydaniu Gadamera) nie pomoże, ale prosta logika na poziomie szkoły piekarnictwa bez użycia mąki. I on więc wpisuje się w elitarny szwadron polityczny, który kieruje Teatrem Powszechnym.

Jeśli idzie o polityków Platformy w apelu wystosowanym przez Teatr Powszechny odnajduję tam słowa charakterystyczne dla osobników w rodzaju Borysa Budki czy na ten przykład Michała Szczerby, albo byłej premier, co się do ludzi zbliżała tylko w Pendolino. I tylko wówczas, gdy była zwabiana zapachem schabowego.

Wracając do odezwy, skierowanej przez dyrekcję Teatru Powszechnego. Jak wiadomo, przedstawienie aż ocieka nienawiścią do Kościoła katolickiego, nie cierpi obecnego obozu władzy, prezentowanego w przedstawieniu przez wyimaginowaną tylko postać Jarosława Kaczyńskiego , skazanego na śmierć.

Ktoś, za kogo zgodą jakiś świadomy obrazoburca i karmiący się obrzydliwą estetycznie i politycznie prowokacją, robi według własnej fanaberii przedstawienie obsceniczne, wulgarne i prymitywne, apeluje „o zaprzestanie mowy nienawiści”. Nic tylko Budka. Jego specjalnością jest przecież odwracanie kota ogonem. Kierownictwo Powszechnego chce, aby spektakl, który niemal wyłącznie poruszał się w przestrzeni politycznej, „nie był wykorzystywany do celów politycznych”.

To tak, jakby mleczarnia zwróciła się do przetwórni, żeby ta z mleka nie produkowała produktów mlecznych.

Jest jeszcze w tym apelu jedna rzecz zabawna. Nie wolno pisać i mówić źle o „Klątwie”. Autorzy atakujących tekstów, a więc krytycznych, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Na wniosek dyrekcji teatru.

Tym samym rozpoczęła się mowa epoka w życiu artystycznym Polski. Pieniądze na teatr dawajcie. Szybko i jak najwięcej. Wara wam od tego, co wam łaskawie dajemy.

Jerzy Jachowicz/sdp.pl