Historia dzieli narody. Trumny Dmowskiego i Bandery utrudniają utworzenie mocnego sojuszu geopolitycznego (Międzymorza) niezbędnego dla przetrwania niepodległej Polski, Ukrainy, Litwy i innych narodów byłej I Rzeczpospolitej. Nie ma żadnego wyboru między Moskwą a Berlinem – to odwieczni partnerzy i sojusznicy przeciwko Polsce i państwom regionu. Oś Moskwa – Paryż – Berlin którą starają się wybudować rosyjscy dyplomaci to realne zagrożenie bezpieczeństwa państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Szczucie Polaków na Ukraińców i Ukraińców na Polaków w ciągu ostatnich dwustu lat było głównym narzędziem rosyjskiej imperialnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej. Rosja dołożyła wszelkich starań, aby narody byłej I Rzeczypospolitej były rozdzielone kłótniami i sprzecznościami, aby narodowowyzwoleńcze ruchy Polaków, Litwinów i Ukraińców pod żadnym pozorem nie zjednoczyły się w walce z zaborcami.

W przeddzień I wojny światowej carska Rosja postanowiła wykorzystać polskie atuty. Uzasadniając swoje pretensje terytorialne, eurazjatyckie „więzienie narodów” dążyło do zajęcia wszystkich polskich ziem na zachodzie. Aby wciągnąć Polaków w geopolityczne awantury Sankt Petersburga, rozpuścili pogłoski, jakoby car po wojnie miał przyznać Polsce autonomię w granicach imperium rosyjskiego.

Roman Dmowski, carski wiernopoddańczy poseł na sejm stał się ważnym instrumentem rosyjskiej dyplomacji. Błyskotliwy publicysta Dmowski, w odróżnieniu od rosyjskojęzycznego Piłsudskiego, pięknie władał językiem polskim i świetnie rozumiał psychikę przeciętnych Polaków. Jego teksty i przemowy były słodkie jak miód. Ale był w nich antypolski jad…

Dmowski był adwokatem „więzienia narodów” i działał w interesach imperialnej Rosji. Nastawiał Polaków przeciw Ukraińcom. Przeciwstawiał się zjednoczeniu narodów byłej I Rzeczpospolitej w walce przeciwko wspólnemu wrogowi. W swojej pracy „Kwestia ukraińska” bez uzasadnienia próbował przekonać Polaków, iż jakoby głównym zagrożeniem dla Polski nie była agresywna Rosja, a przymierze Niemiec z Ukrainą. I to po trzech rozbiorach Polski, inicjowanych właśnie przez Rosję w porozumieniu z Niemcami!

To znaczy, zamiast jednoczyć narody I Rzeczypospolitej do wspólnej walki przeciwko wspólnym wrogom – niemieckiemu i rosyjskiemu zaborcy, Dmowski stanął po stronie despotycznego „więzienia narodów”, które było głównym inicjatorem podziałów Polski!

Według przyczynowo-skutkowego związku, Roman Dmowski wraz z narodowymi demokratami są odpowiedzialni za to, że zostawili na pastwę Rosji ponad milion Polaków na Wschodzie (Traktat ryski 1921 r.). Skutkiem tej polityki endeków stało się stalinowskie ludobójstwo Polaków na terenach I Rzeczypospolitej. W trakcie represji, Wielkiego Głodu na Ukrainie i Operacji Polskiej NKWD setki tysięcy Polaków było w najokrutniejszy sposób zamordowani przez stalinowców!

To właśnie prorosyjska polityka Dmowskiego i powstałej z jego inicjatywy endecji przeszkodziła Piłsudskiemu w stworzeniu silnego geopolitycznego sojuszu państw bałtycko-czarnomorsko-adriatyckiego międzymorza oraz stworzyła przesłanki dla polsko-ukraińskiego konfliktu na Kresach Południowo-Wschodnich.

Prorosyjska geopolityczna strategia Romana Dmowskiego to fałszywa koncepcja, która niesie poważne zagrożenie polskiej niepodległości i jej bezpieczeństwa. Trzeba raz na zawsze zdać sobie sprawę z tego, że geopolityczne interesy Rosji i Niemiec są identyczne. Nie ma żadnego wyboru między Moskwą a Berlinem – to odwieczni partnerzy i sojusznicy przeciwko Polsce, Litwie, Ukrainie i państwom regionu. Oś Moskwa – Paryż – Berlin którą starają się wybudować rosyjscy dyplomaci to realne zagrożenie bezpieczeństwa państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Dmowskiego i Bandery nie da się wyrzucić z historii. Historii nie można zmienić, ale należy wyciągnąć z niej wnioski. Przeszłość nie powinna przeszkadzać przyszłości. Pamięć historyczna nie powinna generować nowych konfliktów. Polsce i Ukrainie konieczna jest współpraca a nie historyczne spory.

Włodzimierz Iszczuk

Jagiellonia.org