Najbardziej niebezpieczne dla chrześcijan są Somalia, Syria, Irak, Afganistan, Arabia Saudyjska, Maledywy, Pakistan, Iran i Jemen. Niewiele lepiej jest także w Sudanie, Erytrei, Libii, Nigerii i Uzbekistanie. Bezpiecznie nie możemy czuć się obecnie w blisko 50 krajach świata, głównie Dalekiego Wschodu, Wschodniej i Północnej Afryki oraz Azji.

Chrześcijanie w krajach arabskich są więzieni, kaleczeni, torturowani i zabijani wyłącznie z powodu swojej wiary. Muszą liczyć się z utratą pracy, braku możliwości kształcenia dla swoich dzieci czy ograniczeniem praw obywatelskich. W skrajnych przypadkach grozi im także bezpośrednie niebezpieczeństwo uwięzienia lub śmierci.

Według przedstawicieli chrześcijańskich kościołów w Bundestagu, chrześcijaństwo jest nie do zaakceptowania dla muzułmanów, ponieważ traktują oni naszą wiarę jako bezpośrednią konkurencję dla islamu oraz nie akceptują Jezusa jako Syna Bożego. Muzułmanów przeraża także miłość i uległość wielu wyznawców Chrystusa, którzy dobrowolnie godzą się na śmierć. Niemniej nie powinniśmy milczeć w obliczu prześladowania naszych braci w wierze, gdziekolwiek oni są.

Media co rusz obiegają bulwersujące informacje o cierpieniach chrześcijan w krajach islamu. Szczególnie rażący jest wyrok śmierci za wiarę w Jezusa, wydany na Meriam Jahia Ibrahim Ischag, wydany w Sudanie, zamordowanie biskupa François Murada w Syrii czy więzienie w Pakistanie Asi Bibi za rzekome bluźnierstwo.

Czym różni się islam od chrześcijaństwa widać choćby po tym, jak muzułmanie są traktowani w Europie, gdzie mogą swobodnie korzystać z wolności religijnej. Ekspansywny charakter ich religii oraz coraz mocniejsza pozycja partii narodowych w Europie może jednak odwrócić ten trend i zahamować uprzywilejowaną pozycję islamistów na Starym Kontynencie.

Aby jednak sytuacja zmieniła się na trwałe, chrześcijan czeka ewangelizacja Azji i krajów, które dotychczas nie poznały jeszcze w pełni Chrystusa. Tylko w ten sposób będzie można przerwać krwawe prześladowania za wiarę. 

Tomasz Teluk