Regularna wojna USA z Chinami może wybuchnąć jeszcze w tej dekadzie – przekonuje Hal Brands na łamach „Bloomberga”. Jak jednak uspokaja – tego typu konflikty raczej nie wybuchają przez przypadek.

Ekspert przywołuje tu historię podkreślając, że tak wielkie wojny jak możliwy konflikt między USA a Chinami raczej nie są dziełem przypadku. Przyznaje jednocześnie, że obecnie w wielu punktach USA oraz Chiny wchodzą w kolizję i rośnie ryzyko „stoczenia się w konflikt”. Podkreśla jednak:

[…] ciężko jest wskazać jakąkolwiek większą wojnę, która wybuchła, a której nikt nie chciał”.

Dodaje, że również i dziś taka przypadkowa wojna jest równie mało prawdopodobna i mieliśmy już wiele okoliczności, które mogły pogrążyć stosunki Stanów Zjednoczonych i Chin w poważnym kryzysie. Wskazał tu na incydent z Wyspy Hainan z 2001 roku.

Wszystko to jednak nie oznacza, że wojna USA z Chinami na pewno nie wybuchnie. Może się to stać, kiedy jedna ze stron uzna, że wojna czy działania mogące do niej doprowadzić są bardziej korzystne od status quo lub deeskalacji kryzysy, a do tego – pisze autor – może dojść bardzo łatwo.

Wskazuje między innymi, że kluczowa może być choćby kwestia Tajwanu. Jeśli Chiny uznają, że wojna jest lepszym rozwiązaniem niż "odsuwanie w czasie marzenia o zjednoczeniu", może wybuchnąć konflikt. Dalej dodaje, że do większej wojowniczości władzy może dojść także wtedy gdy spadnie legitymizacja rządzących wewnątrz kraju.

Brands zaznacza, ze wszystko to jest niezwykle istotne, ponieważ od tego zależy wypracowanie najlepszych sposób uniknięcia wojny na Pacyfiku. Zaznacza:

Krytyczne znaczenie będzie jednak miało tworzenie wojskowej równowagi sił oraz utrzymanie przekonania, że zaangażowanie USA w Azji zmniejszy gotowość chińskich liderów do wojny regionalnej”.

Ważne jest – pisze autor – między innymi inwestowanie w systemy autonomiczne czy sztuczną inteligencję, aby Chinom jak najbardziej utrudnić projekcję siły. Do tego jednak konieczne jest wzmocnienie amerykańskich sojuszy – czytamy.

dam/forsal.pl,Fronda.pl