Pokazy bezpardonowych i chamskich ataków przedstawicieli mediów z niemieckim kapitałem mieliśmy już wielokrotnie. W ubiegłych wyborach prezydenckich zaatakowana została córka prezydenta Andrzeja Dudy na podstawie fejkowego Twitta. W ostatnich wyborcach z kolei zaatakowano już bezpośrednio samego prezydenta Dudę poprzez skandalicznie zmanipulowane okładkę i tytuł. Niemniej niemieckie media w Polsce nadal mogą liczyć na takich swoich obrońców, jak na przykład „Gazeta Wyborcza”.
Na bazie chociażby tych dwóch przykładów, nie wspominając o ciągłych manipulacyjnych układach różnych audycji, tekstów i okładek w różnych mediach z niemieckim kapitałem, nie wspominając zapraszanych antypolskich i antykatolickich „expertów”, decentralizacja mediów w naszym kraju dla każdego nawet odrobinę świadomego Polaka jest sprawą i konieczną i nieuniknioną.
W najnowszym wydaniu „GW” Dominika Wielowieyska pisze:
- Resort kultury w wewnętrznych dyskusjach w obozie władzy argumentuje, że dzięki temu UE na pewno nie będzie się czepiać ustawy. A jednocześnie największe koncerny zrezygnują z ekspansji, co uchroni polski rynek przed monopolistycznymi praktykami
Nie obyło się przed straszeniem decentralizacją mediów Polsce, a – według Wielowieyskiej czy też może samego Michnika, albo mówiącego do nich ekranu - politycy Zjednoczonej Prawicy „dyszy żądzą zemsty wobec niemieckiego kapitału”.
Tak to już jest, że kiedy przychodzi uczciwa konkurencja bez zaplecza fundacji, organizacji ekologicznych i innych, z których kasa płynie często nawet bezpośrednio z niemieckich ministerstw, to niemiecki kapitał w Polsce w starciu z polską inteligencją i uczciwą rynkową konkurencją po prostu … wymięka.
mp/gazeta wyborcza/fronda.pl