Historia krwawych walk i niekończących się intryg w walce o tron Siedmiu Królestw, w fantastycznej krainie Westeros, gdzie pory roku mogą trwać latami, a za wielkim murem chroniącym jej mieszkańców czai się odwieczne zło. Karty w grze o schedę po królu Robercie rozdają tu głównie szlachetny ród Starków i potężni Lannisterowie. W tej rozgrywce liczy się również Daenerys Targaryen, córka ostatniego króla z obalonej przez Roberta dynastii.

„Gra o tron”  jest serialem fantasy, jednak, pod wieloma względami przypomina średniowieczną Europę, z tą różnicą, że nikt tu nie słyszał o chrześcijaństwie, a jej bohaterowie oddają cześć różnym bogom. Właśnie pewne nawiązania do najlepszych tradycji średniowiecza, powstrzymały nas przed wystawieniem temu serialowi jeszcze niższej oceny. Mamy tu więc wyraźny etos szlachetnego rycerza oraz wysoko cenione (głównie przez ród Starków) takie wartości jak rodzina, ojczyzna, lojalność, honor, obrona słabszych, męstwo, czy poświęcenie.

Niestety, te perełki toną w morzu krwi i błota. Produkcja ta bowiem pod wieloma względami przypomina tak popularne dziś seriale historyczne „nowej generacji”. Twórcy „Gry o tron” również starają się usilnie, by swoim widzom co odcinek serwować jak najmocniejszy koktajl z intryg, seksu i przemocy. „Gra o tron” ma więc wszystkie wady współczesnych seriali historycznych, nie ma natomiast ich głównej zalety, to jest wartości edukacyjnej. Skalą ambicji, intryg i namiętności serial ten nie ustępuje takim produkcjom  jak „Rodzina Borgiów”, „Rzym”, czy „Tudorowie”. Krwawą zaś przemocą i lubieżnymi scenami stara się je nawet prześcignąć.

Mówiąc o przemocy tu pokazywanej wystarczy wspomnieć chociażby takie sceny jak widok człowieka z rozszarpanym gardłem, czy scenę, w której jeden z bohaterów (co prawda antypatyczny) zostaje „ukoronowany” stopionym złotem, przy milczącej aprobacie własnej siostry.

Co zaś do scen lubieżnych, to tu inwencja twórców jest jeszcze większa. Mamy tu zatem chociażby sceny kopulujących jak zwierzęta i równie publicznie biesiadników, dość dosłowną scenę kazirodztwa, sugerowany seks oralny i homoseksualny, rozmowy o masturbacji, współżyciu ze zwłokami, czy aluzje do zoofilii. Sporo miejsca poświęca się też w serialu prostytucji. Co gorsza, niemoralność seksualna spotyka się tu raczej z pobłażliwością, a nawet wyraźną przychylnością. Widać to zwłaszcza na przykładzie postaci Tyriona Lannistera (kreowanego na jedną z najbardziej sympatycznych postaci serialu), który chlubi się swoim seksualnym rozpasaniem, a jego „wyczyny” na tym polu pokazywane są wręcz jako coś, co pozwala mu zyskać pewną przewagę nad mężczyznami normalnej postury (Tyrion jest karłem). Ot, taki sposób przezwyciężania niepełnosprawności. Postać ta nadto posługuje się wulgarnym i obscenicznym językiem,  i to w scenach z udziałem dzieci (niestety, młodzi aktorzy występujący w tym filmie narażeni są na taką demoralizację).

Trudno zatem uznać za dobry sposób na spędzanie wolnego czasu oglądanie prawie godzinnych odcinków tego serialu, który ciągnie się już piąty sezon.  A że nie jest żadną tajemnicą, iż świat fantastyki służy głównie ucieczce od tego prawdziwego , to naprawdę lepiej dobrze się zastanowić, po co uciekać do krainy, która jest jeszcze gorsza i bardziej zepsuta niż to, co nas otacza.

KulturaDobra.pl