Zgodnie z informacją, jak napłynęła do redakcji Fronda.pl, publikujemy fragment artykułu pt.: ,,Dziennikarze przypatrywali się łamaniu prawa''. Chodzi o incydent, w którym uczestniczyli jako świadkowie dziennikarze ,,Gazety Wyborczej''. Przybyli na miejsce wystawy „Stop dewiacji” w Krakowie, tuż przed jej zniszczeniem przez wandala, który prawie w tym samym momencie zaczął demolowanie ekspozycji.

Dziennikarze robili zdjęcia, ale sprawy nie zgłosili na policję - jak podają autorzy  informacji.

poniżej fragment artykułu:

,,Dziwny zbieg okoliczności miał miejsce w środę w Krakowie. Na miejsce postawionej dzień wcześniej wystawy „Stop Dewiacji”, przyjechali dziennikarz i fotoreporter krakowskiej Gazety Wyborczej. Podejrzane jest, że stawili się tam niemal jednocześnie z nieznanym mężczyzną, który w ich obecności zniszczył doszczętnie wystawę. Jak wiemy z miejskiej komendy policji, nikt w tym czasie nie zawiadomił służb o niszczeniu cudzego mienia.

Wandalizm jest postawą karygodną. Co jakiś czas w Polsce przeprowadzane są kampanie społeczne, które nakłaniają osoby dorosłe do reakcji w sytuacji publicznego łamania prawa. Staramy się jako dorośli wpajać takie zasady także najmłodszym. Niestety, jak się okazało w środę, dwojgu pracownikom Gazety Wyborczej zabrakło odwagi, żeby chociażby poinformować policję o niszczeniu wystawy.

Jak zatem ocenić postawę ludzi, którzy pełnią przecież ważną funkcję społeczną, a podczas dewastacji wystawy „Stop dewiacji” w żaden sposób nie zareagowali? Mowa o redaktorze Łukaszu Grzesiczaku i fotoreporterze Mateuszu Skwarczaku. Pracownicy „Wyborczej” mogą się z nami nie zgadzać w wielu kwestiach, ale pewne normy w przestrzeni publicznej powinny obowiązywać. Brak reakcji z ich strony jest cichym przyzwoleniem na podobne incydenty. Czy tak wygląda etyka w „Gazecie”?''

całość artykułu można przeczytać TUTAJ

ab/zycierodzina.pl/fronda.pl