Mały człowiek, odrzucony przez społeczeństwo, za którego uratowanie życia prof. Bogdan Chazan stracił pracę, i za którego narodziny mają być wytaczane procesy, nie żyje. Opinia publiczna zdążyła go już zdepersonalizować (także po narodzinach określając „płodem” czy rozważając czy w ogóle był on człowiekiem), a wiele wskazuje, że jeszcze długo będziemy – przy okazji kolejnych procesów – słyszeć o wielkiej krzywdzie jaką było to, że nie zabito maleńkiego człowieka.

Ale teraz ono jest już poza tym. Dobry Bóg przyjął je do siebie, obdarzy miłością i bezwarunkową akceptacją, ujawni całe człowieczeńtwo, całą godność, która w nim jest, a której nie chcieli dostrzec zwolennicy jego likwidacji. Ono jest już w ramionach Ojca, w prawdziwej Ojczyźnie. I powitali je aniołowie, Matka Boża i wszyscy święci. Osoby, które widzą w nas prawdę, piękno i dobro, a nie tylko defekty.

A nam, po tej stronie, pozostaje się modlić. O nawrócenie dla tych, którzy nie chcieli dostrzec człowieczeństwa w tej maleńkiej istocie, i którzy przekonują, że nie powinna się ona narodzić. I o to, by także oni doświadczyli bezwarunkowej miłości Boga.

Tomasz P. Terlikowski