„Stawiam najlepszą szkocką whisky każdemu, kto podpali komunistyczną tęczę na placu Zbawiciela!” - napisała kilka dni temu Magdalena Żuraw na Twitterze. Jej wpis wywołał falę oburzenia, ale to nie wszystko. Jak się okazało, do prokuratury trafiły już dwa powiadomienia o nawoływaniu przez „aniołka prezesa Kaczyńskiego” do popełnienia przestępstwa.

Pierwsze z nich złożyła w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście Fundacja Wolontariat Równości. Zdaniem działaczy fundacji, Żuraw podżegała „do popełnienia przestępstwa", czyli podpalenia tęczy na stołecznym Placu Zbawiciela.

„Niszczenie mienia publicznego jest przestępstwem. Tęcza jest instalacją artystyczną, więc jej niszczenie można dodatkowo odbierać jako próbę tłumienia wolności artystycznej. I dlatego właśnie chcemy, żeby sprawie przyjrzała się prokuratura” - komentuje Jej Perfekcyjność z Fundacji Wolontariat Równości w rozmowie z Onet.pl.

Drugie zawiadomienie złożył Sebastian Wierzbicki, radny SLD. Jego zdaniem, słów Żuraw nie można pozostawić bez odpowiedzi, bo „możliwe, że niektóre osoby po ich przeczytaniu albo w pijackim amoku albo wiedzeni własnymi przekonaniami pójdą na Pl. Zbawiciela i będą próbować tę tęczę znowu zniszczyć”. Wierzbicki uważa, że oferta nagrody na podpalenie tęczy może być dla niektórych dodatkowym bodźcem, zachęcającym do przestępstwa. Zdaniem radnego SLD, wychowawczą karą dla byłego „aniołka Kaczyńskiego” byłby na przykład udział w odbudowywaniu tęczy.

Co na to sama zainteresowana? „Wolałabym trafić do więzienia niż odbudowywać tęczę. Ale za kratki chyba nie pójdę. Ja tylko stwierdzam fakt - do niczego nie nawołuję” - przekonuje w rozmowie z Onet.pl. Żuraw jest przekonana, że prokuratura nie ma podstaw, by wszczynać postępowanie w jej sprawie. I przypomina, że w sprawie Jej Perfekcyjności prokuratura śledztwa nie wszczęła, choć Drozdowski „publicznie przyznawał się do pedofilii”.

MaR/Onet.pl