Prawo i Sprawiedliwość tuż po wyborach podjęło zaskakującą decyzję. Szefową sejmowej Komisji Rodziny została poseł Lewicy, Magdalena Biejat.

Tym samym w jej rękach znalazł się między innymi projekt obywatelski o aborcji. To jednak nie wszystko; sejmowe komisje prowadzą przecież konsultacje ze stroną społeczną - i tak ważną dziedziną zawiadywać będzie poseł z formacji radykalnie przeciwnej opcji katolickiej. Kandydaturę Biejat poparli tymczasem także posłowie PiS.

Przeciwko było tylko trzech parlamentarzystów: Elżbieta Duda i Dominika Chorosińska (PiS) oraz Grzegorz Braun (Konfederacja).

Co się za tym kryje?


Niektórzy przekonują, że decyzja posłów PiS jest słuszna. Należy do nich między innymi polityk tej partii, Dominik Tarczyński. "Prezes wie co robi. Kolejny raz powtarzam: nie emocje, a strategia. Spokojnie" - napisał na Twitterze.

Z kolei według socjologa Krzysztofa Karnkowskiego ruch PiS jest zrozumiały. Chodzi jego zdaniem o to, by "dać lewicy jak najwięcej okazji do mówienia o rodzinie i kwestiach obyczajowych, bo polaryzacja gra na korzyść PiS, a i tak przegłosuje się, co trzeba".

Wśród internautów mnóstwo jest oburzenia, bo rzecz wygląda na pierwszy rzut oka jak absurdalny ukłon w stronę neomarksistowskich radykałów.

To, że lewica kompromituje się za każdym razem, gdy przemawia, jest oczywiście faktem.

Jest jednak faktem także to, że z pomocą wielkich ośrodków propagandy, zwłaszcza z zagranicy, podbija serca wielu Polaków, co widać po hasających ideologach LGBT.

Strategia PiS jest więc ryzykowna. Oby się długoterminowo opłaciła...

bsw