Paweł Lisicki w felietonie dla „Wirtualnej Polski” przypomina, że większość Polaków bardzo niechętnie patrzy na muzułmańskie hordy pukające do bram Europy. „Mimo kolejnych medialnych akcji uświadamiania, mimo coraz bardziej histerycznych i gwałtownych prób przekonania ich, że obawy są bezpodstawne, a lęki fałszywe, Polacy wiedzą swoje. Paradoksalnie im częściej zarzuca się im ksenofobię i oskarża o nacjonalizm, tym mniej entuzjastycznie podchodzą do problemu przyjmowania obcych” – pisze Lisicki.

Jego zdaniem oznacza to wielką klęskę Platformy Obywatelskiej, a zarazem – zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości. I to być może zwycięstwo historyczne, po raz pierwszy od 1989 roku dające w Sejmie jednej partii większość.

„Ewa Kopacz raz jeszcze pokazała, że albo nie rozumie nastrojów społecznych, albo, nawet jeśli je rozumie, brak jej woli i siły charakteru, żeby wyciągnąć z tego, co się dzieje, wnioski. Dla premier Kopacz prawdziwym punktem odniesienia nie jest elektorat, lecz lewicowe i liberalne salony” – pisze Lisicki o obłędnym zagubieniu polskiej premier.

Kopacz „ogłosiła, że Polska przyjmie uchodźców, ale nie pod przymusem i że w żadnym razie nie będą to imigranci ekonomiczni. Takie deklaracje zdają się mieć na celu maskowanie rzeczywistości. Wynika z tego przecież, że na Polskę jest wywierana silna presja; podobnie trudno wziąć za dobrą monetę informację, że nasze służby będą w stanie odróżnić uchodźców politycznych od zarobkowych. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia telewizyjne. Dla każdego, kto widzi tysiące zdeterminowanych ludzi napierających na przejścia graniczne, oczywistym jest brak realizmu rządowych obietnic” – kontynuuje publicysta.

Dodaje, że Kopacz zamiast wyraźnie stwierdzić, że popiera Wiktora Orbana i Polska nie zgodzi się na berlińsko-brukselski dyktat, „wolała opowiadać o tym, jak bardzo jest otwarta i proeuropejska”.

W sytuacji świetnie odnalazł się Jarosław Kaczyński. Według Lisickiego „po raz pierwszy od miesięcy postanowił wyjść na scenę i zaatakować. Wyczuł słabość premier Kopacz i uderzył celnie”.

Próby „wyśmiania i wyszydzenia” go za jego wystąpienie w Sejmie, gdzie ostrzegał przed skutkami islamizacji, jak pisze Lisicki, spaliły na panewce. „Kaczyński trafił w czuły punkt i powiedział to, co większość myśli. Dzięki temu wystąpieniu udało mu się podzielić polską scenę polityczną na tych, którzy są za przyjęciem uchodźców i na tych, którzy są przeciw. Stanął na czele tych drugich i na tym wygra” – twierdzi publicysta.

„Debata o uchodźcach czyni coraz bardziej prawdopodobnym to, że pierwszy raz po 1989 roku jedna partia zdobędzie absolutną większość w Sejmie. I że będzie to Prawo i Sprawiedliwość” – dodaje na koniec Lisicki.

bjad/Wirtualna Polska