Fronda.pl: Amerykańscy żołnierze trafili do Polski. Wielu komentatorów twierdzi, że to krok do wzmocnienia bezpieczeństwa naszego kraju. Tymczasem znaleźli się protestujący wobec sił NATO w Polsce jak partia Zmiana. Niechęć do obecności wojsk amerykańskich ujawniają także członkowie Ruchu Narodowego. Jakby pan skomentował te głosy sprzeciwu wobec wojsk NATO w naszym kraju?

Dawid Wildstein, szef publicystyki TVP Info: Przyglądając się polityce rosyjskiej wobec Europy Środkowej i Wschodniej widać, że jednym z jej celów jest odzyskanie strefy wpływów w naszym regionie. Jakiekolwiek bajania o możliwej neutralności Polski są absurdalne. Rosja nie traktuje nas jako równorzędnego partnera, z którym chciałaby się układać. Moskwa ma świadomość jak Polska jest groźna dla stabilizacji jej wpływów w regionie. Nie chodzi tu nawet o militarne znaczenie, ale o to, że Polska wywiera podobny wpływ na region, jaki swego czasu wywierała Gruzja. Polska jest państwem, na które reszta krajów regionu spogląda i widzi jak można żyć normalnie. Rosja nigdy nie będzie nas traktować podmiotowo i intencjonalnie będzie nas traktować jako wroga.

W sytuacji obecnej, zwłaszcza w obliczu coraz większej destabilizacji UE, dwuznacznej sytuacji i pewnej niewiadomej jaką nadal jest Donald Trump, kwestia wzmocnienia NATO leży w naszym interesie geopolitycznym. Już sam fakt, że razem protestują przeciw temu partie narodowe, odwołujące się do patriotyzmu, a wraz z nimi partia Zmiana, która jest proputinowską agendą, powinien dać wystarczająco do myślenia.

Myśli Pan, że sprawa wojsk NATO w Polsce to powód, dla którego prorosyjskie środowiska mogą być wspierane jeszcze bardziej niż miało to do tej pory miejsce?

Można powiedzieć, że Rosja będzie wspierać każdą siłę, która będzie blokować możliwości powiększania jej strefy wpływów. Symptomatyczne jest, że wbrew bajaniom wyjątkowo durnych organizacji o Putinie katechonie, Rosja będzie grała na każdą możliwą melodię, byle była dla niej opłacalna. Rosja może wspierać ludzi odwołujących się do twardego konserwatyzmu i religii, a jednocześnie wspierać partię Zmiana, która woła, że Fidel Castro był wielkim przywódcą i idzie mu dziękować za jego dokonania pod ambasadę Kuby.

To wszystko pokazuje, że nie chodzi tu o opcję ideologiczną, czy pewnego rodzaju konfrontację ideologiczną między zgniłym Zachodem, a konserwatywną Rosją. Ta konserwatywna Rosja prowadzi nie tylko politykę ludobójczą, ale jest krajem tak zdegenerowanym pod każdym możliwym względem na poziomie moralnym, że chyba nawet na Zachodzie jest lepiej. Chodzi tu o ochronę rosyjskiej strefy wpływów. Jeżeli Rosja będzie miała pewność, że tę strefę wpływów ochroni jej skrajne lewactwo, to będzie wspierać skraje lewactwo, niezależnie od ideologii. Jeżeli uzna zaś, że lepiej przysłużą się jej ugrupowania skrajnie prawicowe, to właśnie skrajna prawica będzie pompowana przez Rosję. Aktualnie prawdopodobnie Rosja wspiera oba na raz, bo dlaczego miałaby tego nie robić?

Robert Winnicki powiedział ostatnio, iż najgorsze jest to, że „na zapleczu i w partii rządzącej są tacy wariaci lub agenci, którzy na serio deklarują - im ostrzej na linii Zachód-Rosja, w tym, Polska-Rosja, tym lepiej”. Jakby Pan to skomentował? To element szerszej sprawy?

Nie wiem o jakich ludziach mówi Robert Winnicki. Jego ostatnie wypowiedzi nie są nawet warte komentowania. Nie chodzi o to oczywiście, by było ostrzej, czy mniej ostrzej, ale o to, by Rosja miała świadomość, że nie opłaca się jej jakakolwiek próba wprowadzenia Polski w obręb swoich wpływów. Trzeba mieć świadomość, że im dalej Polska będzie od rosyjskiej strefy wpływów, tym bardziej agresywna będzie retoryka Rosji wobec Polski.

Dziękujemy za rozmowe.