Porwania zawsze były metodą ustalania władzy. Grupy przestępcze uprowadzały swoich przeciwników, aby pokazać, kto na danym obszarze dominuje, rządzi, czyj to teren wpływów. Zjawisko uprowadzeń na masową skalę ma miejsce na przykład w okolicach Kaukazu, gdzie mieszkają górale kaukascy wyznania islamskiego. Tam to zjawisko jest podparte pewną tradycją plemienną, rodową. W ramach pewnych terytoriów podkreślano po prostu swoje wpływy. Tu my rządzimy, a nasze wpływy sięgają bardzo daleko. Na Kaukazie masowość uprowadzeń wynikała z konglomeratu zjawisk,  takich jak tradycja, zasady regulowania wpływów, zawierucha wojenna czy sposób walki, odstraszanie wroga i zwykły bandytyzm.

Bardzo podobna sytuacja miała miejsce w Syrii. Proszę pamiętać o uprowadzeniu polskiego fotoreportera w Syrii. Kiedy dochodzi do jakichkolwiek zamieszek społecznych, ujawniają się grupy przestępcze, bo władza przestaje funkcjonować, jest niesprawna administracyjnie, nie chroni i nie zabezpiecza swoich obywateli. Część sytuacji jest pozorowana na uprowadzenia polityczne, w szczególności miało to miejsce właśnie w Syrii. 

Uprowadzenia na Krymie wydają mi się dziwne, z wielu powodów, nie tylko dlatego, że w tradycji rosyjskiej i ukraińskiej nie ma czegoś podobnego. Muszą być jakieś przyczyny wynikające z zupełnie innych przesłanek. Z pozoru wydaje się, że inspiratorów i wykonawców uprowadzeń można doszukiwać się zarówno wśród zwolenników włączenia Krymu do Rosji, jak również przeciwników dominacji Rosji. 

Dlaczego mieliby za nie odpowiadać przeciwnicy? Porwania pokazują, że obecna sytuacja destabilizuje autonomię Krymu, nie ma władzy. Odkąd zaczęli się w to mieszać Rosjanie, jest tam niebezpiecznie. Porwania wskazują na destabilizację z winy Rosjan. Ba, poszlaki wskazują na Rosjan z kontynentalnej Rusi. Powiem dosadnie, za porwaniami mogą stać zwolennicy Ukrainy w obecnym stanie politycznym. Zyskują bowiem dwa ważne argumenty - pokazują światu Rosję bandycką, już nawet nie militarystyczną. Drugi argument to jednoczenie własnych zwolenników i efekt zagrożenia. Ba, zyskują nowych, tych którzy niedawno przyjechali z Ukrainy kontynentalnej, a dotychczas nie uczestniczyli aktywnie w ostatnich wydarzeniach. Osiedlanie Ukraińców to efekt ostatnich kilku lat, bo choć Krym był przyłączony w latach '50, to do niedawna był prawie cały zmilitaryzowany, prócz strzeżonych stref turystycznych nie było migracji ludności.       

Za porwaniami mogą stać także zwolennicy Rosji, z tego względu, że wyeliminowują swoich przeciwników z Krymu i jednocześnie zastraszają innych, którzy protestują poza półwyspem. Mogą to robić lokalni liderzy którzy szybko urastają do poziomu watażków.  Jednak to hipoteza jest mniej prawdopodobna, bo jeżeli Putin byłby "wszechmogący", to natychmiast ukróciłby proceder – wie, jak Zachód reaguje na branie zakładników. Należy tu przypomnieć sytuację uprowadzeń, jaskie dotykały Rosjan ze strony radykałów islamskich.  W obu wypadkach mogą się też ujawniać zwykli bandyci, którzy dorabiają sobie ideologię, bo przecież pieniądz nie śmierdzi.  Jest jeszcze jedna możliwość - to reakcja rodzimej ludności tatarskiej, wpisującej się w scenariusz destabilizacji na półwyspie.

Na podstawie doniesień medialnych jest niezwykle trudno wyrokować, która wersja może być prawdziwa. Proszę pamiętać, że w mediach jest " narracja przekazu zgodna z linią redakcyjną". Wszystkie moje przypuszczenia mogą być tak samo prawdopodobne. Na obecną chwilę nie możemy jednoznacznie stwierdzić, kto jest autorem uprowadzeń. Z całą pewnością służą one jednemu – zastraszeniu drugiej strony, a oprócz tego, czarnemu PR. Jest destabilizacja, są uprowadzenia. Kiedy te tajemnicza zniknięcia mogą się zakończyć? Kiedy obecna władza się uprawomocni, a jest ona dość silna ze względu na ciche rosyjskie wsparcie.

My Polacy, patrząc na Krym, oceniamy sytuację  przez pryzmat przekazu medialnego, własnych przekonań, a często własne chciejstwa i naiwności. Jeszcze inni przez pryzmat historii, a niekiedy własnych alternatywnych wersji rozwoju. Zapominamy, że to co widać, to wierzchołek góry lodowej. W sporze pomiędzy Rosją a Ukrainą jest jeszcze paru bardzo mocnych graczy, przede wszystkim to Turcja, która ma bardzo podobne motywy działania, co Rosja (mocarstwowość i opinia ludności strefy tureckiej kultury). Krym kipi grami służb specjalnych i różnymi prowokacjami, to miejsce i czas rewanżu wobec Rosjan za Syrię, ale nie tylko. Być może w ciągu paru tygodni skończą się uprowadzenia, a sytuacja się uspokoi, jeśli Rosja dogada się z innymi graczami. Oczywiście, będą oficjalne protesty i sprzeciwy.

Not. MBW

Czytaj także:

Porwania na Krymie. Znikają Ukraińcy!