Dawno temu, nawet wcześniej niż za czasów przysłowiowego Króla Ćwieczka, ale i w kolejnych epokach nieskażonych cywilizacją, las rósł sobie jak chciał. W przyrodzie panowała równowaga i harmonia, knieje i dąbrowy zaczynały i kończyły swój niezakłócony niczym żywot zgodnie z naturalnym cyklem przyrody. Te dobre czasy Puszcza Białowieska ma już za sobą, a zostawienie jej na pastwę korników byłoby większym grzechem niż niezbędne usunięcie chorych   i powalonych drzew.

Naturalne ekosystemy, zanim zostały zachwiane przez ludzką ingerencję, funkcjonowały w biocenozie i nie w głowie było komu prowadzić intensywne oczyszczanie lasu - przecinkę, wycinkę czy zrąb na większą skalę. Niestety, okres samoregulacji w polskich lasach minął dawno temu bezpowrotnie.

Plaga kornika drukarza, który rozmnaża się w zastraszającym tempie w ostatnich latach w Puszczy Białowieskiej dopiero niedawno została ujawniona, a oznacza to tyle, że wcześniejsze władze nie troszczyły się o drzewostan puszczy. Skorzystał na tym nie tylko kornik, ale i ci, którzy zamiast bić się w pierś za zaniedbania, teraz rozgrywają ,,aferę kornikową'' próbując detonować zmajstrowany przez siebie granat cudzymi rękami. Nagle tuby opozycji ocknęły się z letargu i biją we wszystkie możliwe dzwony: NA ALARM PUSZCZY!!!  Puszczy Białowieskiej, naszej królowej puszcz. Chwalebna, ale nieco spóźniona inicjatywa.

Tymczasem prawda wymyka się prostemu myśleniu, bo puszcza to nie jest skansen i żeby ocalała  trzeba działać, bo kornik dziesiątkuje świerki. Jak informuje Ministerstwo Środowiska ,,..W Puszczy Białowieskiej, w związku z gradacją kornika drukarza, zanikają siedliska przyrodnicze oraz zamierają drzewostany, głównie świerkowe. Liczba martwych świerków w puszczy liczona jest obecnie w milionach. Wraz z degradacją siedlisk zmniejsza się występowanie cennych, chronionych gatunków roślin i zwierząt. Populacja kornika drukarza rozwija się w niebezpiecznym tempie, co prowadzi do wewnętrznego wyniszczenia Puszczy Białowieskiej. Liczba tego szkodnika zwiększyła się trzykrotnie w porównaniu do ubiegłego roku (maj 2015-maj 2016)..''

W chwili, gdy trzeba działać i zapobiegać dalszej tragedii - dla przeciwników zdrowego rozsądku każdy pretekst do ataku jest dobry i od kilku miesięcy trwa głośne larum, że Ministerstwo Środowiska chce nas pozbawić naszego skarbu narodowego i zarabiać na drewnie.  Do natarcia przystąpiła znowu Komisja Europejska, która będzie oceniać, czy działania Ministerstwa Środowiska dotyczące usuwania leżących w milionach i uschniętych drzew są zgodne z prawem, czekamy więc na reakcję w związku z pisemną odpowiedzią ministerstwa, wysłaną 19. lipca  do KE

Zgodnie z informacją PAP z 15.07.2016 ,,Komitet Światowego Dziedzictwa (UNESCO) poparł stanowisko ministerstwa dot. Puszczy Białowieskiej. UNESCO - po wysłuchaniu argumentów przedstawionych przez stronę polską - uznało, że nie ma obecnie podstaw do zajmowania się sprawą Puszczy Białowieskiej. Stanowisko Polski zostało poparte przez większość państw członków Komitetu Światowego Dziedzictwa''.

Jest nadzieja, że puszcza, choć jej dzisiejszy stan klęski nie wróży nic dobrego - nie zostanie oddana na pastwę kornikom a Komisja Europejska zostawi w spokoju leśników. Pozostawienie puszczy samej sobie, bez ingerencji, wyrządziłoby o wiele większe szkody niż te, które są dzisiaj. Choć chciałoby się powiedzieć - natura sama sobie poradzi - niestety tak to już nie działa. Brak decyzji, być może trudnej, i zostawienie spraw samym sobie mogłoby doprowadzić do tego, że z Puszczy Białowieskiej zostałaby góra próchna a owady rozmnażałyby się systematycznie i uszkadzały kolejne hektary zdrowego jeszcze drzewostanu. Jeśli leśnicy nie będą mogli działać, wycinając i usuwając martwe drzewa, to dokona tego za nich kornik. Póki powalone drzewa nie są jeszcze na wylot zepsute, można cokolwiek odzyskać i przeznaczyć pozyskane drewno na dobre cele, taka myśl jest przecież całkowicie racjonalna i trzeba naprawdę złej woli, by te działania potępiać.

Na koniec, dla oddechu proponuję przeczytać IV i V część ,,Kroniki Olsztyńskiej'' Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, który sugestywnie i pięknie opisywał polskie lasy:

IV

A w tych borach olsztyńskich
dobrze z psami wędrować.
A w tych jarach olsztyńskich
sośnina i dąbrowa.

Tęcza mosty rozstawia.
Jak Wenus pachnie szałwia.
Ptak siada na ramieniu.
Komar płacze w promieniu.

W dzień niebo się zaśmiewa,
a nocą się rozgwieżdża,
gwiazdy w gniazda spadają.
Żal będzie stąd odjeżdżać.

V

Wszystkie szmery,
wszystkie traw kołysania,
wszystkie ptaków
i cieniów ptasich przelatywania,

wszystkie trzcin,
wszystkie sitowia rozmowy,
wszystkie drżenia
liści topolowych,

wszystkie blaski
na wodzie i obłokach,
wszystkie kwiaty,
wszystek pył na drogach,

wszystkie pszczoły,
wszystkie krople rosy
to mi jeszcze,
przyjacielu, nie dosyć —

chciałbym więcej ptaków,
drzew z ptakami,
więcej blasków, gwiazd, obłoków,
trzcin, kaczek na wodzie,

i uchwycić to wszystko rękami,
ucałować to wszystko ustami
i tak zajść, jak słońce zachodzi.

Luiza Dołęgowska