Na początku tygodnia wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew zdradził prawdziwy cel Kremla i zapowiedział zbudowanie przez Rosję „otwartej Eurazji – od Lizbony po Władywostok”. Warto przypomnieć, że to pomysł przed laty otwarcie wspierany przez niemiecki rząd. Ogłosiła go w 2015 roku ówczesna kanclerz Angela Merkel.

Po rosyjskiej inwazji na Krym, w 2015 roku Angela Merkel wystąpiła na forum ekonomicznym w Davos, gdzie zaproponowała szerszą kooperację Unii Europejskiej z Euroazjatycką Unią Gospodarczą w ramach Przestrzeni Gospodarczej określanej przez Putina jako „obszar handlu między Lizboną a Władywostokiem”.

- „To musi być naszym celem”

- mówiła, myśląc o Unii Europejskiej.

Pomysł został przyjęty w Niemczech z ogromnym entuzjazmem.

- „Wizja wspólnej przestrzeni gospodarczej od Władywostoku do Lizbony zasługuje na to, aby zabiegać o nią wszelki środkami dyplomatycznymi”

- mówił w 2016 roku prezes Komisji Wschodniej Gospodarki Niemieckiej Wolfgang Buechele na konferencji ekonomicznej East Forum.

Przekonywał, że współpraca z Rosją „przyczyni się do umocnienia pokoju w Europie”.

Niemiecko-rosyjska współpraca była przez lata z powodzeniem realizowana, czego symbolem stał się gazociąg Nord Stream 2. Teraz, w czasie wojny na Ukrainie, do koncepcji „otwartej Eurazji – od Lizbony po Władywostok” wraca Dmitrij Miedwiediew. Niemiecki rząd tymczasem chce raczej negocjować z Rosją niż ją izolować i sprzeciwia się twardym sankcjom. Trudno więc nie pytać o nowe niemiecko-rosyjskie porozumienie, które przewiduje stworzenie „otwartej Eurazji” w opozycji do Stanów Zjednoczonych.  

kak/cai24.pl, gazetaprawna.pl