Po ukazaniu się artykułu Doroty Kani w „Gazecie Polskiej”, który ujawnił inwigilację polityków i ekspertów Prawa i Sprawiedliwości przez rząd PO-PS, głos w sprawie zabrał dr hab. Sławomir Cenckiewicz. „Zdawałem sobie sprawę, że całe środowisko osób zaangażowanych w likwidację WSI było inwigilowane od jesieni 2007 r.”.

Sławomir Cenckiewicz powiedział, że inwigilacja polityków i ekspertów zaangażowanych w likwidację WSI była polityczną zemstą. Doszło do inwigilacji opozycji. A jak zauważa „Gazeta Polska”, także i dziennikarzy krytycznie nastawionych wobec rządu PO-PSL, w tym pracujących dla „Naszego Dziennika”, „W Sieci” i „Do Rzeczy”. – Dorota Kania słusznie zauważyła, że głównym celem tych działań był Antoni Macierewicz. Chodziło o udowodnienie mu rzekomych przestępstw związanych z przekazywaniem informacji niejawnych i z likwidacją WSI. Oczywiście wiemy, że nic takiego nie miało miejsca i te siedem lat działań służb i prokuratury na nic się zdało". 

I dodaje: – Przypomnę, że pierwsze fałszywe zawiadomienie do prokuratura okręgowego w Warszawie związane z rzekomym handlem aneksem do raportu WSI - gdzie są wymienione nazwiska Macierewicza, Woyciechowskiego i Cenckiewicza - złożył w listopadzie 2007 r. ówczesny p.o. szefa ABW płk Krzysztof Bondaryk. To miało uprawdodobnić popełnienie przestępstwa i uruchomiło całą machinę państwową, w tym machinę służb specjalnych, w stosunku do nas – dodaje historyk w rozmowie z serwisem niezalezna.pl. Sławomir Cenckiewcz zapowiada, że nie odpuści i spróbuje wyjaśnić całą tę operację. – Nie wykluczam, że wystąpię z pozwem cywilnym przeciwko tym, którzy takie działania wobec mnie prowadzili – podkreślał.

moji/niezalezna.pl

<<< JUŻ JEST. KOLEJNY TOM DZIEJÓW POLSKI PROF. NOWAKA! Ta książka powinna znaleźć się w każdym polskim domu! >>>