Wiara i nauka – to dwie z definicji odrębne kategorie, które podążają różnymi torami i nigdy się nie krzyżują. Czy jest jednak możliwe, by zaistniały pomiędzy nimi jakieś punkty styczne, coś co je połączy? Valerio Marinelli, włoski profesor fizyki, postanowił zbadać pod naukowym kątem mistyczne zjawiska towarzyszące życiu Natuzzy Evolo. Swoje wyniki opisał w książce „Natuzza Evolo. Tajemnica mistycznego życia”, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit. Czy jego praca potwierdziła prawdziwość stygmatów, bilokacji oraz hematogryfów?

Wybrana przez Pana

Od wczesnych lat młodzieńczych Natuzza Evolo znosiła różnego rodzaju cierpienia o charakterze zarówno fizycznym, psychicznym oraz duchowym. W swoich licznych objawieniach Pan zawsze zachęcał ją do ofiarowania życia dla odpokutowania za grzechy i przyczynienia się do zbawienia dusz. W pewnym momencie życia u Natuzzy zaczęły się pojawiać na różnych częściach ciała rany (stygmaty), a dokładniej mówiąc: na dłoniach, stopach, kolanach, na boku i ramieniu. Punktem kulminacyjnym bólu był zawsze Wielki Piątek, kiedy mistyczka przeżywała mękę Jezusa, osobiście uczestnicząc w jej poszczególnych etapach. Wtedy to otrzymywała także ślady biczowania, rany zadane koroną cierniową, doznawała również cierpień konania Chrystusa aż po Jego śmierć na krzyżu. Rany od stygmatów zabliźniały się i samoistnie goiły po Wielkanocy. Do asystowania przy bolesnych doświadczeniach Natuzzy podczas Wielkiego Piątku dopuszczani byli jedynie najbliżsi członkowie rodziny, kilkoro serdecznych przyjaciół, kilku księży, a pod koniec życia również lekarze.

O NATUZZIE EVOLO PRZECZYTASZ W KSIĄŻCE „TAJEMNICA MISTYCZNEGO ŻYCIA”

Tajemnica mistycznych zjawisk

Valerio Marinelli, włoski profesor fizyki z Uniwersytetu Kalabryjskiego, zafascynował się zjawiskami towarzyszącymi życiu Natuzzy (szczególnie bilokacją) i postanowił osobiście poznać mistyczkę. Najbardziej ciekawił go sposób i czas występowania zjawisk. Czy w ich przypadku można było w ogóle mówić o powtarzalności tych zjawisk? Cierpienia mistyczne, nie były epizodyczne, lecz powtarzały się co roku, przez całe życie Natuzzy. Hemografie, czyli samorzutnie ukazujące się napisy, obrazy i symbole o charakterze religijnym w różnych językach utworzone z krwi, która wypłynęła ze stygmatów, a kiedy Natuzza była młodsza również z krwawego potu, pojawiały się niezliczoną ilość razy, od kiedy mistyczka ukończyła szesnaście lat, a ustały dopiero na rok przed jej śmiercią. Kolejnym zjawiskiem towarzyszącym Natuzzie były bilokacje. Dochodziło do nich przez jej całe. Doświadczała ich bardzo często, miały one przy tym różnorodną formę: widzialną, niewidzialną, mogły im towarzyszyć zapachy, hałasy, wrażenia dotykowe, węzły na różańcu, przemieszczanie się przedmiotów, przenoszenie materii na odległość, odnajdywanie na miejscu bilokacji śladów krwi i hemografii oraz wiele innych zjawisk.

Główną cechą wszystkich tych zjawisk była ich spontaniczność – w takim znaczeniu, że były niezależne od woli Natuzzy bądź innych osób. W konsekwencji nigdy nie sposób było wcześniej przewidzieć, gdzie i kiedy miałoby się odbyć na przykład zjawisko bilokacji, aby można je było zaobserwować w momencie jego wystąpienia i zbadać metodami naukowymi. Natuzza zawsze podkreślała, iż nie była w stanie kontrolować tych zjawisk własną wolą, a także, iż następowały one w określonym celu o naturze duchowej, który często był nieznany nawet jej samej. Niemniej jednak Natuzza zawsze dawała swoją bezwarunkową zgodę na wszystko, co Pan pragnął zdziałać za jej pośrednictwem, a szczególnie na wielkopostne cierpienia. Doświadczenia mistyczne Natuzzy były więc powtarzalne, lecz nie istniała jakakolwiek możliwość ich wywoływania, a zatem dowolnego odtwarzania.

Czy można dokonać bilokacji na zawołanie?

Jak więc zbadać coś czego nie można kontrolować i wywołać w określonym czasie? Co poprzez prowadzone badania chciał osiągnąć Marinelli? Przede wszystkim zdecydował, że swoją pracę opierać będzie głównie na świadectwach lekarzy oraz na przeprowadzonych analizach przy pomocy naukowej metodologii. Jak sam podkreśla, już na początku zauważył, że to, czego doświadczała Natuzza, i zdolności, jakimi była obdarzona, miało charakter wyjątkowy i nie leżało w mocy normalnych osób. Ponieważ zjawiska (stygmaty, hemografia, stawianie diagnoz medycznych) dotyczyły w pewnym stopniu również ciała, fizjologii, to osobami najbardziej kompetentnymi do ich opisywania wydawali się właśnie lekarze, obdarzeni wiedzą naukową, zdolni do wyrażenia opinii w kwestii natury tych zjawisk, a przynajmniej w kwestii sposobu i cech ich przejawiania się. To właśnie ich opinie decydowały, o uznaniu doświadczeń zjawisk za prawdziwe.

Doktor Mario Cortese z Catanzaro tak opisywał jedną ze swoich wizyt u Natuzzy: Przybyłem do domu Natuzzy w Paravati około godziny dziewiątej trzydzieści z rana. Zastałem ją leżącą w łóżku, w stanie poruszenia i cierpienia. Na czole i głowie widoczne były rany o stożkowatym kształcie, zwężające się do środka, krwawiące, które przywodziły na myśl rany na głowie Jezusa zadane koroną cierniową. Natuzza na przemian milczała i jęczała. Tuż przed godziną dziesiątą zaczęła drgać, podnosząc się na łóżku i zrywając z niego, tak jakby była silnie uderzana. To zjawisko przypominało biczowanie Jezusa […]. Niesamowite są również świadectwa dotyczące prawidłowo stawianych przez Natuzzę diagnoz medycznych. Doktor Andrea Mussari z Catanzaro opowiada o jednej z takich sytuacji: Zaskakujące jest, że choć Natuzza była analfabetką, potrafiła niekiedy używać specjalistycznego języka medycznego, po- sługiwała się odpowiednimi, konkretnymi terminami. Zadziwiające było również to, jak kiedyś nie zgodziła się na pewną przepisaną przeze mnie kurację. Później zaś się okazało, iż – tak jak przeczuwała – rzeczywiście była uczulona na proponowany przeze mnie lek z naparstnicy.

Ja jestem jedynie nieborakiem”

Nie ulega wątpliwości, że Natuzza w ciągu swojego życia pełniła wyjątkową w naszych czasach i zasługującą na uznanie – zarówno na płaszczyźnie ludzkiej, jak i duchowej – misję pocieszania, wspierania, ożywiania nadziei, wzmacniania wiary, nawracania, doradzania oraz niesienia różnego rodzaju pomocy ludziom, którzy się do niej udawali, a których gnębiły niezliczone, mniej lub bardziej poważne problemy. Nigdy jednak nie przypisywała sobie żadnej z tych zasług, a podkreślała każdorazowo, że to nie ona dokonuje tych cudów: To przecież nie ja dokonuję cudów! Dokonuje ich Jezus! Ja tylko odmawiam modlitwy. Później ludzie przychodzą mi podziękować, ale ja mówię: „Nie mnie powinniście dziękować. Ja jestem tylko nieboraczką, która się modli i która daje pociechę cierpiącym”.

KSIĄŻKA DOSTĘPNA JEST TUTAJ

Więcej o rezultatach badań przeczytasz w książce „Natuzza Evolo. Tajemnica mistycznego życia” Valerio Marinelliego, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit