Z Piotrem, współorganizatorem rocznicowych obchodów Powstania Warszawskiego na warszawskiej Ochocie rozmawia Martyna Ochnik.

1 sierpnia przypada rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Co roku przez 63 dni szczególnie wspominamy tamten czas i oddajemy hołd uczestnikom bohaterskiego zrywu. Jednak dniem wyjątkowym jest właśnie 1 sierpnia, kiedy to o godzinie 17 na dźwięk syren zatrzymuje się na kilka minut cała Polska. W Warszawie na Rondzie Dmowskiego gromadzą się od kilku lat tłumy z flagami, powstańczymi opaskami; płoną race. Ale na Ochocie odbywa się w tym czasie również lokalne wydarzenie. Na kilka minut zatrzymuje się ruch na skrzyżowaniu Racławickiej z Aleją Żwirki i Wigury, aby mieszkańcy mogli oddać hołd bohaterom. Kto to organizuje?

Piotr: Organizatorami są mieszkańcy Ochoty związani ze środowiskiem kibiców Legii Warszawa, a tradycja obchodów na Ochocie ma już 5 lat. Sam jestem w szoku, jak ten czas szybko leci. Z roku na rok jest nas coraz więcej, choć samo wydarzenie nie jest jakoś specjalne promowane. W tym roku oprócz informacji na jednym z portali społecznościowych nie działo się nic. A ludzie i tak przyszli. I to jest piękne.

Kto bierze udział w tej uroczystości?

Przede wszystkim mieszkańcy naszej dzielnicy. Osobiście cieszy mnie widok tych samych, starszych osób. Moją cichą bohaterką jest Pani Irenka. Starsza Pani, która co roku przychodzi z ogromną biało-czerwoną flagą na ramieniu niosąc charakterystyczną, foliową siateczkę w barwach Legii. Ma też malutką przypinkę stołecznego klubu. Nie jest tajemnicą, że za organizacją "Godziny W" na Ochocie stoją właśnie kibice. Cieszy fakt, że Pani Irenka tak dobrze czuje się w naszym towarzystwie. Co roku zarzeka się, że nie wie czy jej zdrowie pozwoli przyjść ponownie. A i tak co roku się widzimy. Wierzę, że jeszcze długo będzie z nami.

Jak wygląda sama organizacja uroczystości?

Każdego roku nasze dzielnicowe obchody wyglądają nieco inaczej. Staram się słuchać tego co mówią mieszkańcy. Nie chodzi o to, aby robić coś na przekór komukolwiek, bo zatrzymać ruch, odpalić race to nie sztuka. Ważne, aby w trakcie tej minuty stworzyć odpowiednią atmosferę, starać się coś przekazać. Stąd liczne transparenty, flagi czy powstańcze gazetki. Wszystko kupujemy i tworzymy sami. Nie chcemy jednak przesadzić tzn. najważniejsza jest pamięć o Powstaniu, reszta ma być tylko symbolicznym uzupełnieniem.

Mam taką okolicznościową gazetkę z 2017 roku. Byłam wtedy z Wami i uroczystość zrobiła na mnie duże wrażenie.

Obchodami, które zapamiętam najdłużej były właśnie te w roku 2017. Wtedy jeden z ochockich kombatantów, Pan Major Stefan Pastewka zapytał, czy ten dzień może spędzić z nami. Zabrakło nam słów... Człowiek, która w praktyce walczył o nasz kraj, także długo po zakończeniu wojny, pyta nas, ludzi młodszych o dwa pokolenia,czy zgodzimy się na jego obecność! To właśnie dla takich osób jak On to wszystko robimy! Byliśmy bardzo dumni. Przed 17:00 zaprosiliśmy Pana Majora pod jeden z murali poświęcony Żołnierzom Wyklętym, który kilka lat temu namalowaliśmy z pomocą najmłodszych mieszkańców naszej dzielnicy. Dzieciaki wraz z rodzicami wręczyły mu kwiaty i razem udaliśmy się na skrzyżowanie Alei Żwirki i Wigury z Racławicką, gdzie planowaliśmy uroczystość. Z tego co wiem Pan Major był bardzo wzruszony widząc tak wielu ludzi 

i tak ciepłe przyjęcie. W tym roku nie mógł nas odwiedzić z powodów zdrowotnych, ale chciałbym także tą drogą przekazać mu, że krzesełko dla Pana Majora będzie czekało za rok.

 

Od jak dawna organizujecie ochockie obchody rocznic Powstania Warszawskiego? Kto wpadł na ten pomysł?

Jak to się zaczęło? W 2012, czyli rok przed tym, nim pierwszy raz zorganizowaliśmy obchody, byłem na Rakowcu. Pomyślałem, że pójdę na skrzyżowanie gdzie jest więcej ludzi i razem z innymi zatrzymamy się na chwilę, posłuchamy syren. Syreny zawyły, ale stanąłem tylko ja i jakaś pani... Przez tę minutę minęło mnie kilkanaście osób, widziałem jadące samochody, spieszących się ludzi.

Było mi wstyd. Czułem ogromną złość, że w miejscu gdzie mieszkam, w dzielnicy która tyle przeżyła, ludzie mają ten moment gdzieś.

Rok później, wraz z grupką najbliższych znajomych, trochę po partyzancku zatrzymaliśmy ruch, stanęliśmy z koślawo namalowanym transparentem, ale mimo chaotycznego jeszcze przygotowania poczułem ogromną radość i dumę. Od tego wszystko się zaczęło i trwa do dziś. Sam bym tego nigdy nie zrobił, za co przy okazji chciałem Wszystkim serdecznie podziękować!

To naprawdę piękna inicjatywa, także dlatego, że organizowana nie przez żadne instytucje czy stowarzyszenia posiadające własne środki finansowe, ale przez zwykłych ludzi, z potrzeby serc. Jak wobec tego zapatruje się Pan na obecne od kilku lat w przestrzeni publicznej debaty na temat sensu samego Powstania? Znamienne, że dyskusje te przybierają na sile właśnie w okolicach sierpnia...

Jeśli mogę, to nie chciałbym tracić czasu na politykę. Nasza aktywność nie ma na celu autopromocji czy eksponowania swoich racji. Liczy się tylko i wyłącznie pamięć o Powstańcach i samym wydarzeniu.

Zgodziłem się opowiedzieć o naszych obchodach, by podziękować ludziom za pomoc, pozdrowić tych dla których ten dzień jest czymś wyjątkowym. Wiem, że na nasze spotkanie przychodzą też osoby, które w Powstaniu straciły swoich bliskich. Zapewniam, że będziemy o nich pamiętać.

Szacunek dla bohaterów bez wykorzystywania okoliczności do gier politycznych. A na pewno piękny przykład dla innych. Dziękuję za rozmowę.