Prof. Sławomir Cenckiewicz w rozmowie z TVN24 w bardzo mocnych słowach skomentował sprawę teczki TW Bolka. Powiedział wprost: - Jak oglądałem te akta, to zobaczyłem obraz człowieka bezwzględnego wobec wszystkich osób, kolegów których spotkał na swojej drodze, a na których donosił, nie mając w zasadzie żadnych hamulców w tym, żeby wystawić ich w Służbie Bezpieczeństwa". 

Prof. Cenckiewicz nie ma złudzeń jeśli chodzi o motywację Wałęsy i jego donoszenia na kolegów. Chodziło o ambicję: -  Myślę, że był to motyw ambicjonalny, przede wszystkim chęć odgrywania jakiejś roli, najpierw w zakładzie pracy na wydziale W4, wydziale elektrycznym stoczni gdańskiej, później może nawet wejście na jakiś wyższy poziom. Z resztą to od pewnego momentu staje się problemem w relacjach między Wałęsą a SB, które zwraca mu uwagę, że wychodzi z własnej roli konfidenta i kontrolera i próbuje przewodzić tym, na których donosi, czy których ma kontrolować, jak np. Rada Oddziałowa Związków Zawodowych, w czasie której Wałęsa zaczyna krytykować władze stoczni, w związku z takim a nie innym podziałem „trzynastek” – pensji". 

I dalej mówi, że problem na lini Bolek-SB pojawił się w momencie, kiedy nastał problem ograniczenia wypłat za kablowanie: - Proszę sobie wyobrazić, że pojawił się problem niewypłacania już, czy ograniczania wypłat Lechowi Wałęsie, ze strony Służby Bezpieczeństwa i to jest główny powód złych relacji między Wałęsą a SB. TZN Wałęsa mówi tak „nie chcę z wami dłużej współpracować, bo nie chcecie mi płacić".

Historyk odniósł się do słów Henryki Krzywonos, która uważa, że podpis Wałęsy widniejący na zobowiązaniu został sfałszowany: - Uważam, że to nie jest podpis Lecha Wałęsy, absolutnie. Mogłabym wziąć długopis i pokazać jego podpis mniej więcej jak wyglądał. Moja przepustka, która trafiła do Centrum Solidarności jest podpisana ręką Lecha Wałęsy". Cenckiewicz komentuje to mówiąc:  Panie redaktorze, kiedyś miałem zamiar napisać artykuł pt. „Wszystkie podpisy Lecha Wałęsy”. Chciałem w nim pokazać ewolucję podpisów Wałęsy od lat 60 tych do teraz. Rzeczywiście te podpisy ewoluowały, jest to z resztą element psychologii, dlaczego tak było, dlaczego ten podpis stawał coraz większy, zamaszysty. Ale umówmy się, ani Henryka Krzywonos ani je nie jesteśmy grafologiem. Ja się tego zupełnie nie boję, to są materiały, które znajdują potwierdzenie w innych materiałach źródłowych zarchiwizowanych w latach 70-tych przez SB. Trudno przypuszczać, że ktoś archiwizował materiał z myślą, że ktoś za 20-30 lat będzie znany.

mko/tvn24