Portal Fronda.pl: Wczoraj zmarł generał Czesław Kiszczak. Jest takie powiedzenie, że o zmarłych mówi się albo dobrze, albo wcale. Jednak czy o takiej postaci możemy milczeć?

Bronisław Wildstein: Nie. Nie o wszystkich zmarłych mówi się dobrze, lub wcale. Wyobraźmy sobie wprowadzenie tej teorii w przypadku Adolfa Hitlera, czy Józefa Stalina. Oczywiście Czesław Kiszczak nie jest postacią tej historycznej miary co Hitler, czy Stalin, jednak również jest postacią odrażającą. Jedyny żal, który mam w związku z jego śmiercią jest taki, że niestety umarł w łóżku, a nie w więzieniu. Albo, że nie został stracony na mocy egzekucji.

Została wybrana w Polsce nowa władza, umarł Czesław Kiszczak, a jednocześnie marszałkiem seniorem, który otworzy pierwsze posiedzenie nowego Sejmu został Kornel Morawiecki. Czy można mówić o pewnej symbolice dziejowej?

To są takie oczywiste symbole. Komunizm skończył się 26 lat temu, wprawdzie fakt, że tacy ludzie jak Wojciech Jaruzelski, czy Czesław Kiszczak nie zostali osądzeni, pokazuje, jak bardzo żyliśmy w cieniu komunizmu.On nie tylko nie został rozliczony, ale i dawni komuniści dominowali w nowym systemie. Z drugiej strony powiedziałbym, że bardziej symboliczne jest to, że partie postkomunistyczne, poza Polskim Stronnictwem Ludowym, które też ma taki charakter – nie dostały się do Sejmu. Historia się oczyszcza. W tej chwili nie znam tych, którzy wychwalaliby bardzo Kiszczaka, poza jego ścisłym gronem.

Widziałam młode osoby z lewicy, które nie wiem czy ze swojej niewiedzy, czy z tzw. parcia na szkło komentowały śmierć Kiszczaka mówiąc, że zmarł bohater.

Zawsze można znaleźć tego typu wystąpienia. Ale są to pojedyncze akty, które nie mają znaczenia. Poza tym dobrze, żeby ci ludzie mówili wprost, dlatego, że same takie wypowiedzi są ich oceną.

Jak Pan przyjął zapewnienie Ministerstwa Obrony Narodowej, że Czesław Kiszczak nie spocznie na Powązkach?

Jest to sensowne rozwiązanie. Wreszcie nie będziemy honorowali zbrodniarzy i zdrajców. Jest to bardzo pozytywne zjawisko. Trochę późno, ale lepiej późno niż wcale.

Rozmawiała Karolina Zaremba