Jak pisaliśmy przedwczoraj, nie jest pewne, czy Brexit dojdzie do skutku. Jak wykazał brytyjski Wysoki Trybunał – konieczna jest zgoda całego parlamentu, nie wystarczy zgoda samego rządu. Jak zauważa polityce.pl – jest to klasyczny przypadek, gdy establishment nie chce pogodzić się z decyzją społeczeństwa. Ot i demokracja.

W interesie Polski nie jest, ażeby Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej, bo to oznacza utratę sojusznika, a także komplikacje dla Polonii mieszkającej w Wielkiej Brytanii. Obawy budzi jednak sposób walki z tym, o czym zadecydowało już brytyjskie społeczeństwo. Po cóż zatem referendum, skoro wola ludu nie jest ostateczną?

„To niebezpieczny precedens. I nic dziwnego, że decyzja Wysokiego Trybunału wywołała w Wielkiej Brytanii oburzenie, wręcz furię” - pisze Maja Narbutt.

Przykładów jest mnóstwo:

„Sędziowie odklejeni od rzeczywistości „, to najłagodniejsze określenie , bo znacznie częściej używa się tak dobitnych jak „zdrajcy narodu ” „wrogowie ludu „. Trzech sędziów, którzy wydali orzeczenie, zostało już dokładnie przez tabloidy prześwietlonych — doniosły z triumfem, że jeden jest „ zdeklarowanym eurofilem „, drugi wystawiał za doradzanie rządowi w czasach Tony’ego Blaira milionowe rachunki, za które płacił podatnik. A trzeci jest gejem. Jak sugeruje „Daily Mail „, właściwie go to kompletnie dyskwalifikuje.”

Sędziowie Wysokiego Trybunały są obecnie na cenzurowanym w brytyjskich mediach. Wszystko dlatego, że wola obywateli okazuje się nie mieć znaczenia. Tak ogromna krytyka na pewno spotkałaby się z oburzeniem reszty członków Unii, gdyby chodziło nie o starego, a o nowego członka UE. Najprawdopodobniej skutkiem będą przedterminowe wybory.

dam/wpolityce.pl,Fronda.pl