"Informację, że Breivik kwestionuje raport biegłych psychiatrów, przekazał jego adwokat Odd Ivar Groen. „Przejrzeliśmy część raportu, mój klient stwierdził, że zawiera on błędy, a jego słowa zostały wyjęte z kontekstu”- cytuje go gazeta "Verdens Gang". Według adwokata Breivik "nie podziela opinii psychiatrów, którzy uznali go za chorego psychicznie". Pełną opinię psychiatrzy przedstawią w czasie procesu Breivika, który ma rozpocząć się 16 kwietnia przyszłego roku. Jeśli sąd przychyli się do ich oceny, zabójca zamiast w więzieniu wyląduje w szpitalu psychiatrycznym”- informuje „Gazeta Wyborcza”.



Brevik jak przystało na mesjasza nowego faszystowskiego ruchu wie, że trafienie „do czubków” nadszarpnęłoby jego reputację. Brevik jest niemal jak Mickey z „Urodzonych Morderców”, który dopytywał się dziennikarza czy program z jego udziałem był lepszy od programu o Charlesie Mansonie. Gdy dowiedział się, że nie, powiedział tylko: „Trudno jest pobić mistrza”. Brevikowi potrzebna jest więc odpowiednia narracja, która mogłaby uczynić z niego krwawego celebrytę. Z drugiej strony spędzanie czasu z wariatami nie jest tak miłe jak siedzenie w „celi” z plazmą, Internetem i możliwością wyjścia na jogging po ośrodku wypoczynkowym o zaostrzonym rygorze, które zostało nazwane więzieniem. Ale cóż, jak państwo mówi, że jesteś wariatem to musisz nim być. Nie ma rady.

 

Łukasz Adamski