Rząd Wielkiej Brytanii zmienia strategię walki z koronawirusem. Zapowiada pomoc dla firm i pracodawców wartą 30 mld funtów.


Londyn przez dłuższy czas zwlekał z wprowadzeniem konkretnych działań. Chciano utrzymać wysokie obroty gospodarki. Dopiero w poniedziałek władze zaleciły obywatelom maksymalne ograniczenie kontaktu z ludźmi, pracę zdalną i pozostawanie w domu. Firmom zaproponowano rekordowo wysoką pomoc. 330 mld funtów to 15 proc. brytyjskiego produktu krajowego brutto. Plan ma zmniejszyć negatywne skutki pandemii koronawirusa dla brytyjskiej gospodarki.


Minister finansów Rishi Sunak podkreślił, że dzisiejsza sytuacja to "stan wyjątkowy", z jakim Brytyjczycy nie musieli się mierzyć od wielu lat w czasach pokoju.


Firmy zostały zwolnione z opłat komunalnych, a dla małych i średnich przedsiębiorstw otwarto program grantowy.
"Tak, ten wróg jest śmiertelny, ale można go pokonać. Wiemy, że jeśli jako kraj będziemy postępować zgodnie z radami naukowców, to go pokonamy" - powiedział premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Przyznał, że jego kraj czekają "ciężkie miesiące", a skalę podejmowanych decyzji porównał do funkcjonowania rządu w czasie wojny.


Główny doradca rządu ds. naukowych, sir Patrick Vallance, ocenił, że na koronawirusa może umrzeć 20 tysięcy Brytyjczyków, trzykrotnie więcej, niż w przypadku zwykłej grypy. Przyznał też, że obostrzenia w kontaktach międzyludzkich mogą potrwać szereg miesięcy.


Z kolei brytyjski uniwersytet Imperial College London ocenił, że ofiar śmiertelnych może być nawet dziesięciokrotnie więcej. Badacze uznali też, że kryzys z koronawirusem jest najpoważniejszym tego typu od czasów pandemii hiszpanki z 1918 roku.

bsw/deutsche welle