Białoruski sąd II instancji podtrzymał wyrok skazujący dwie dziennikarki Biełsatu - Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową - na dwa lata kolonii karnej. Dziennikarki zostały skazane za "organizację zamieszek". W rzeczywistości zaś relacjonowały na żywo pokojową akcję pamięci po zamordowaniu aktywisty Ramana Bandarenki przez cywilnych milicjantów białoruskiego satrapy Łukaszenki.

18 lutego dziennikarki Biełsatu zostały skazane na dwa lata pozbawienia wolności. Zostały aresztowane podczas pacyfikacji protestu i początkowo skazane za udział w nielegalnym zgromadzeniu. Następnie reżim białoruskiego satrapy wszczął przeciwko nim sprawę karną o "organizację działań rażąco naruszających porządek publiczny".

Andrejewa i Czulcowa nie pojawiły się na rozprawie. Od 5 miesięcy przebywają w więzieniu śledczym w Żodzinie. Na sali był za to obecny obrońca Andrejewej w pierwszej instancji, po którym to procesie został pozbawiony prawa wykonywania zawodu.

Adwokaci oskarżonych wnioskowali o ich udział w rozprawie - osobiście lub za pośrednictwem telekonferencji. Obrońca Andrejewej złożył wniosek o udostępnienie znajdujących się w aktach materiałów agenturalno-operacyjnych milicji. Skład orzekający nie uwzględnił jednak wniosku.

Awokaci oskarżonych podkreślili, że wina oskarżonych nie została przekonująco udowodniona. Nie udowodniono, że praca dziennikarek przyczyniła się do utrudnienia ruchu komunikacji miejskiej, nie przesłuchano również uczestników procesu na okoliczność tego, że to właśnie Andrejewa i Czulcowa namawiały ich do wejścia na jezdnię.

Obrońcy podkreślili także, że obecność reporterek na jezdni wynikała z wykonywanej pracy.

Wskazano także, że milicjanci przekroczyli swoje uprawnienia, bezprawnie odbierając dziennikarkom kamizelki z napisem “Prasa”, a przeszukania ich mieszkań zostały przeprowadzone z naruszeniami przepisów.

Zdaniem prokurator dziennikarki same przyznały się przed sądem do przestępstwa. Dodała, że dziennikarki nie miały prawa nagrywać demonstracji, ponieważ MSZ nie udzieliło im akredytacji.

Po krótkiej przerwie sąd oddalił apelacje i utrzymał wyrok I instancji w mocy. Prawnicy skazanych dziennikarek zapowiedzieli dalsze postępowanie na drodze sądowej zarówno na Białorusi, jak i w instancjach międzynarodowych - Radzie ONZ ds. Praw Człowieka.

jkg/belsat