- Bez snów i słuchania ich nie byłoby chrześcijaństwa! - udowadnia niemiecki lekarz, Rüdiger Karwath. Jako dowód podaję liczbę marzeń sennych, występujących w Piśmie Świętym. Przytacza choćby przykład mędrców ze wschodu, których Bóg ostrzega we śnie przed powrotem do Heroda. Także w ten sposób Anioł nakazał św. Józefowi ucieczkę do Egiptu.

Według dyrektora medycznego kliniki Helios w niemieckim Schwerin, nie były to wyjątki. - Nawet trzeźwo myślący apostoł Paweł miał sen, który przyniósł bardzo doniosłe skutki – mówi. I przypomina, że wedle Dziejów Apostolskich byłemu faryzeuszowi ukazał się Macedończyk, który prosił go o przybycie do jego kraju. - Sen św. Pawła był podstawą tego, że Ewangelia przybyła do Europy! - dodaje lekarz.

Fakt, iż Hiobowi przydarzały się koszmary, nie dziwi naukowca. - Z powodu utraty rodziny, własności i zdrowia mocno cierpiał pzez cały dzień i to naturalne, że także w śnie się tym zajmował. Dzisiejsi lekarze zdiagnozowaliby u niego prawdopodobnie zespół stresu pourazowego, który występuje po trudnych wydarzeniach życiowych, takich, jak wypadek – tłumaczy Karwath.

Także dziś ludziom przydarzają się ważne sny. Lekarz opowiada o swojej pacjentce, która sześćdziesiąt lat temu co kilka miesięcy śniła o tym, że znajduje się w trumnie zabitej gwoździami. To skłoniło ją do zmiany życia i powrotu na łono Kościoła. - Także byli muzułmanie często mówią, że nawrócili się po tym, jak we śnie nawiedził ich Jezus Chrystus – mówi.

Lekarz dodaje jednak, iż nie powinno się w pełni zawierzać snom, a także budować jedynie na nich swej duchowości. - Słowo Boże i Jezus Chrystus to wszystko, co my, chrześcijanie, potrzebujemy – konkluduje.


sks/Kath.net