Rosyjskie próby zablokowania porozumienia Macedonii z Grecją mogą zakończyć się dla Moskwy wielką polityczną katastrofą. Agresywne działania agenturalne już kosztowały Rosjan kryzys w relacjach z tradycyjnie przyjazną Grecją. Jeszcze gorzej może się dla Moskwy skończyć dążenie za wszelką cenę do zablokowania zmiany nazwy państwa w samej Macedonii. Rosja ryzykuje zupełne popsucie stosunków z Atenami i przyspieszenie marszu Skopje do NATO.

To był czarny dzień dla rosyjskich urzędników i oficerów zajmujących się odcinkiem bałkańskim. 11 lipca przywódcy NATO formalnie zaprosili do Sojuszu Macedonię, zaś Ateny potwierdziły wyrzucenie rosyjskich dyplomatów. Grecja wydaliła dwóch rosyjskich dyplomatów i zakazała wjazdu dwóm innym za działalność niezgodną ze statusem dyplomatycznym. O co dokładnie chodzi? Rosjanie ci próbowali storpedować porozumienie, jakie zawarły 17 czerwca Ateny z Macedonią. Oba państwa uzgodniły, że Skopje zmieni nazwę państwa na Macedonia Północna, a Grecja w zamian odblokuje możliwość przyjęcia sąsiada do UE i NATO. Rosjanie prawdopodobnie chcieli wykorzystać do zablokowania porozumienia z Macedonią nacjonalistycznie nastawionych duchownych greckiego Kościoła prawosławnego. Aktywność rosyjska musiała być najwyraźniej bardzo szkodliwa, skoro rząd uchodzący za najbardziej przyjazny Moskwie w całej UE i NATO zdecydował się na tak drastyczny krok. Kiedy w marcu ponad 20 członków NATO wyrzucało rosyjskich dyplomatów-agentów ze swego terytorium za sprawę otrucia Skripala, Ateny nie przyłączyły się do tej akcji.

Przy okazji wyrzucenia rosyjskich dyplomatów szef greckiego MSZ Nikos Kotzias ujawnił, że gdy finalizowano porozumienie z Macedonią, dostał telefon od Siergieja Ławrowa. Szef rosyjskiej dyplomacji miał powiedzieć, że Moskwa i tego udaremni umowę Aten ze Skopje – podejmując odpowiednie działania w Macedonii. Faktycznie, kolejne tygodnie to potwierdziły. Gdy parlament macedoński przegłosował 20 czerwca ratyfikację umowy z Grecją, zawetował ustawę prezydent Gjorge Iwanow. Iwanow jest związany z opozycyjną VMRO-DPMNE. Zaś ta usiłuje wywrócić rząd lewicy i odzyskać utraconą w ub.r. władzę. VMRO-DPMNE jest centroprawicowa, ale przychylna Rosji. Konstytucja przewiduje jednak, że jeśli parlament przyjmie po raz drugi to samo prawo, prezydent musi już je podpisać. 5 lipca większość w parlamencie (lewica plus mniejszości narodowe) przyjęła ustawę. Ale to nie załatwia jeszcze problemu.

Ostatecznie umowa z Grecją zostanie sfinalizowana, a nazwa państwa zmieniona, dopiero po referendum, jakie odbędzie się w Macedonii na jesieni. Należy w związku z tym oczekiwać nasilenia wywrotowych działań Rosji. Przestrogą dla obecnego rządu macedońskiego powinna być operacja GRU w sąsiedniej Czarnogórze na jesieni ub.r. Próba puczu zakończyła się jednak klęską Rosjan i ich czarnogórskich sojuszników. Póki co, VMRO-DPMNE nie tylko podsyca uliczne protesty, ale też w parlamencie usiłuje zablokować powołanie nowej komisji wyborczej, która ma się zająć zorganizowaniem referendum. Jeśli jednak dojdzie do głosowania, należy oczekiwać – nawet krwawych – prowokacji, którym sprzyja napięcie w kraju i uprawianie totalnej opozycji przez VMRO-DPMNE. Zaś Rosjanie już wcześniej, przed zmianą rządu w Skopje, przy pomocy swej agentury (jej ważnym składnikiem byli Serbowie) w Macedonii podsycali stan destabilizacji w tym kraju.

Warsaw Institute