„To nie jest pytanie, ale obraza” – w taki sposób zareagował Leszek Balcerowicz na jedno z pytań od publiczności, dotyczące porównania pisowskiego „Polskiego Ładu” z jego własną polityką transformacyjną sprzed 30 lat. I postanowił wytłumaczyć pytającemu, na czym polega jego „głupi błąd”.

Były trzykrotny wicepremier i minister finansów był kolejnym gościem odbywającego się na olsztyńskim Kortowie, zorganizowanego przez opozycję Campusu. Gwiazda cudownego ojca polskiej transformacji i ekonomicznego guru miała tam zapewne świecić pełnym blaskiem i olśnić zebranych, ale spotkanie okazało się być dla Balcerowicza bardzo trudną konfrontacją z rzeczywistością.

Najpierw były prezes NBP wyraził zdumienie, że wciąż jeszcze w przestrzeni internetu nie powstał „pręgierz” dla wymienionych z imienia i nazwiska dziennikarzy, którzy jego zdaniem, uprawiają „haniebną propagandę”. „Zróbcie” ten internetowy pręgierz” – zachęcał zebranych Balcerowicz, który wcześniej oczywiście bardzo mocno angażował się jako obrońca tzw. wolnych mediów.

Następnie Leszek Balcerowicz postanowił rozprawić się z zagadnieniem tzw. „autorytarnej transformacji”, jak nazwał działania obecnego rządu, zestawiając go z działaniami nie tylko Węgier Orbana, ale i Rosji Putina. Gdy jednak jeden z uczestników spotkania zapytał Balcerowicza, czy nie uważa, że dokonywana przez niego u progu lat 90. transformacja, która doprowadzała ludzi nawet do samobójstw nie nosiła podobnych znamion transformacji autorytarnej, były wicepremier w aż trzech rządach RP nie wytrzymał, nazywając pytanie „obrazą”. Balcerowicz postanowił jednak wytłumaczyć pytającemu, na czym polega jego, pierwotnie chciał powiedzieć „obrzydliwy błąd”, ale wycofał się z tego nazywając go zaledwie „głupim błędem”. A błąd ten miał polegać na fakcie, że zdaniem Balcerowicza, pytający zestawiając politykę obecnego rządu z polityką Balcerowicza końcówki XX w. porównywał sytuacje nieporównywalne”.

Były szef Unii Wolności w ostry spór z publicznością wszedł również podczas rozmowy o globalnym ociepleniu. „To jest demagogia, to co pan opowiada. Niech pan spisze pan to, co pan powiedział, to się pan o tym przekona” - odpowiedział Balcerowicz osobie z publiczności, pytającej go, dlaczego broni wolności kwestionowania wpływu człowieka na ocieplenie klimatu, a z taką nadwrażliwością reaguje na każdą namiastkę krytyki przeprowadzonej przez siebie transformacji gospodarczej.

Wygląda na to, że publiczność na olsztyńskim Campusie nie w pełni doceniła geniusz ojca polskiej transformacji gospodarczej, a sam Balcerowicz zapewne nie będzie zbyt chętnie wracał wspomnieniami do tego wydarzenia. Całe zdarzenie dobitnie unaoczniło też, jak ułomni komunikatywnie, a zarazem jak bardzo pozbawieni społecznego wyczucia ludzie decydowali o gospodarczym bycie naszej ojczyzny w przełomowych dla niej latach 90.

 

ren/ PAP