Portal fronda.pl: Platforma Obywatelska panikuje po decyzji prezydenta Andrzeja Dudy ws. referendum. Dlaczego ta decyzja tak ich tak oburza?

dr Artur Górski, PiS: Dostrzegam dwie przyczyny tego zachowania. Pierwszy to zbliżające się wybory parlamentarne. Kandydat PiS Andrzej Duda odniósł niedawno sukces w wyborach prezydenckich, a powszechnie uważało się, że zwycięstwa w tych wyborach wzmocni i pociągnie w górę swoją partię. Po wynikach sądażowych PiS widać, że to działało i dalsza aktywność popularnego młodego Prezydenta RP może ten trend umocnić. Tego boi się PO i dlatego za wszelką cenę, także przez zwasalizowane media, stara się dyskredytować Dudę i jego działania. Chcą zamknąć mu usta i wyeliminować z gry jako "niebezpiecznego przeciwnika"

Ale jest jeszcze poważniejszy powód tego zachowania polityków PO. Każde referendum, to mobilizacja i aktywizacja społeczeństwa, to oddanie ludziom władzy, prawa do podejmowania suwerennych decyzji w konkretnych, ważnych sprawach dla państwa i narodu. A tego nie chce PO, która pragnie mieć jak największy monopol na rządzenie Polakami. A PiS takim referendum chce PO tego monopolu pozbawić, tym bardziej, że przy połączeniu referendum z wyborami zwiększa się szansę na odpowiednią frekwencję i powodzenie referendum. To naprawdę czarny scenariusz dla partii rządzącej.

Czy decyzja prezydenta świadczy  o tym, że prezydent Andrzej Duda jest - jak to ujął poseł Andrzej Halicki - "zakładnikiem jednej partii"?

Andrzej Duda jako kandydat na Prezydenta RP złożył bardzo konkretne, ważne społecznie i gospodarczo obietnice, i teraz chce ich dotrzymać. Może to uczynić tylko przy współpracy rządu i Sejmu, i takie referendum będzie swoistym "sprawdzam" dla każdej ekipy władzy, niezależnie od tego, czy będzie to PO czy PiS. Inna rzecz, że my się nie odżegnujemy od prezydenta jako jednego z nas. Wszyscy pamiętamy wypowiedź polityków PO po zwycięstwie Dudy, że wybory prezydenckie przegrał Bronisław Komorowski, a nie PO. Duda już przez samo swoje istnienie i działanie wzmacnia PiS, bo przywraca ludziom wiarę w dobry rząd i nadzieję na uzdrowienie naszej ojczyzny. Nie musi do tej zmiany być "zakładnikiem" naszej partii.

Janusz Palikot na swoim profilu na portalu społecznościowym napisał "wstyd, Panie Prezydencie" zarzucając Andrzejowi Dudzie "ograniczenie się do współpracy z PiS-em i jego społecznym zapleczem", wieszcząc "koniec koncepcji prezydentury wszystkich Polaków."  - Ruch Palikota i SLD otrzymały w 2011 roku 2,5 mln głosów i nasi wyborcy głosowali między innymi za świeckim państwem. Mam taki sam mandat jak organizacje zbierające podpisy. I prezydent te 2,5 mln zlekceważył - uważa. Czy można porównywać sytuacje, w których oddolnie wyborcy zbierają podpisy pod daną inicjatywą, zdobywając miliony podpisów, a która zostaje później zlekceważona z sytuacją wyboru danej partii do Sejmu? Czy zarzuty kierowane z innych środowisk o lekceważenie ich głosu są słuszne?

Palikot to zdegenerowany polityczny margines i nie warto go komentować, ale trzeba zwrócić uwagę na dwie kwestie. Duda jako Prezydent RP ma prawo do swojej tożsamości, do poglądów i wartości, którymi musi się kierować, by być wiarygodnym w oczach społeczeństwa. Wielokrotnie mówił, że władza nie może ignorować opinii ludzi w konkretnych, najważniejszych sprawach, tym bardziej, jeśli poparcie dla tych spraw liczy setki tysięcy osób. Należy także papiętać, że Prezydent - po pierwsze - ma prawo i obowiązek oceniać, co z punktu widzenia jego poglądów jest ważne dla obywateli, a - po drugie - do niczego nie można obywateli zmuszać, tym bardziej do kwestii określanych jako światopoglądowe czy mających znaczenie egzystencjalne. Czyż kwestia 6-latków i obniżenia wieku emerytalnego nie są przywróceniem Polakom prawa wyboru, ograniczenia wolności przez rząd?

Not. Karolina Zaremba